Leniwy, stateczny Kedrigern potrafiłby przedstawić co najmniej tysiąc argumentów przemawiających za tym, że uganianie się po trzęsawiskach za paskudnym, żarłocznym potworem nie ma najmniejszego sensu. Tym bardziej, że potwór ów pęczkami pożera bohaterów i nieustraszonych pogromców smoków i aż się oblizuje na samą myśl o deserze z czarodzieja.
Jednak wszystkie te argumenty tracą na znaczeniu wobec pękatej sakiewki ze złotem, którą Kedrigern ma otrzymać po zgładzeniu potwora.