Drugi tom bardziej drastyczniejszy niż pierwszy. Początek dość ciężki, ale później… czytanie na jednym wdechu.
Góra Zniszczenia przejęta, setka kobiet uwolniła się od strażników. I co dalej? Plany są, wiara jest teraz tylko czekać i wykonać zadanie. Niestety siostry znowu muszą się rozdzielić każda idzie w swoją stronę. Serina jako herszt bandy zostaje chcąc uratować wszystkie kobiety ocalałe z wyspy. Nomi wyrusza w podróż z Malachim aby zabić obecnego Naczelnika i odnaleźć brata. Czy im się uda?
Mamy tutaj jeszcze więcej emocji niż w poprzednim tomie. Współczucie trzeba odłożyć na bok, zimno i stal muszą powrócić ze zdwojoną siłą, a furia to paliwo do działania. Brak broni – nie problem, mamy nadzieję, która nawet jak już umiera to i tak lepiej walczyć niż zginąć od męskiego kata, dla przykładu dla innych. Walka toczy się cały czas są wzloty i upadki. Kiedy rzeczywistość wbija Cię w fotel nie możesz się poddać – odgrywaj swoją rolę, a zwyciężysz. Pełna intryg, konfliktów i szokujących zdarzeń.
Koniec historii – pełen wzruszenia. Wiesz, że wszystko może Ci się zwalić na głowę. Odszukujesz wtedy osoby, które przez cały czas będą obok i próbujesz naprawić świat, gdzie ludzie patrzą na Ciebie z odrazą i nienawiścią. Ty podnosisz głowę, patrzysz na nich z góry i uśmiechasz się, wiedząc, że to lepsze jutro nadejdzie może nie dzisiaj i nie dzięki Tobie, ale kiedyś na pewno. Znajdzie się ktoś inny, kto ich jeszcze bard...