I znów czytamy o perypetiach krowy Matyldy. Ale tym razem to nie ja wybieram literaturę na wieczorne czytanie, tylko syn - nowy fan krasuli.
I podobnie jak ja gospodyni czyta wieczorem na dobranoc. Po zakończonej bajce każdy udaje się do swojego "łóżka" na wypoczynek. Jednak tego wieczoru Matylda nie może zasnąć. Przewraca się z boku na bok, próbuje się zmęczyć skacząc, nakłada ciepłe skarpety, ale... nadal nie jest śpiąca. Postanawia policzyć barany, tfuuu zwierzęta w gospodarstwie, bo to podobno sprawdzona metoda na szybkie zasypianie. Podczas nocnego obchodu, stwierdza, że po prostu brakuje jej towarzystwa w oborze i postanawia...
Pomysł może i miała dobry, ale troszkę nabroiła. Sprawdźcie sami.
Duży format książki, zachwycające ilustracje z masą szczegółów (obserwuje kurki!), a do tego zabawne perypetie głównej bohaterki są idealną lekturą dla młodszych (i ciut starszych) Czytelników.