Jerzy Kukuczka w swojej książce Mój pionowy świat tak skomentował wydarzenia, które rozegrały się po Lhotse: "Tadek Piotrowski był na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych najwybitniejszym polskim taternikiem, wielkim specjalistą od wejść zimowych, miał na swoim koncie liczne pierwsze przejścia w Tatrach, Alpach i górach Norwegii. Razem z Andrzejem Zawadą dokonali pierwszego zimowego wejścia na Noszak, co było niezwykle cenne, gdyż nikt przed nimi nie wszedł zimą na siedmiotysięczną górę. W roku 1974 uczestniczył w wyprawie na Lhotse, w której zginął Staszek Latałło. Rzecz działa się w latach, kiedy zawsze musiał się znaleźć winny. Kierujący wyprawą Andrzej Zawada dał sobie jakby narzucić to myślenie, a stąd był już tylko krok od obciążenia winą za tę śmierć właśnie Tadka. Zrodziła się z tego zła fama, nieproporcjonalna do „winy ”, skończona tym, że Tadka wykluczono z klubu. Przez kilka lat zniknął z pola widzenia, funkcjonował jednak skutecznie w świadomości wielu ludzi jako autor kilku książek o górach, które w tym czasie napisał. Nie wspinał się, ale nie można go było skazać na wypuszczenie z ręki pióra. Pisał więc, a jego książki były dobrze przyjmowane przez licznych czytelników." Śmierć Stanisława Latałły na Lhotse, o którą obwiniono Tadeusza Piotrowskiego, położyła się długim cieniem na jego karierze himalajskiej.