8,5/10 ⭐
Seria Margaret Owen wyróżnia się nie tylko niepowtarzalnym klimatem, ale też niesamowicie umiejętnym przedstawieniem magicznych aspektów świata - wydają się one zupełnie naturalne (bo tak właśnie jest z perspektywy bohaterów), a przy tym są wystarczająco szczegółowo opisane, by czytelnik nie miał wątpliwości co do sposobów ich funkcjonowania. Subtelnie wplecione są również przypomnienia wydarzeń z pierwszego tomu, dzięki czemu łatwiej jest wkręcić się z powrotem w ten bajeczny świat, a tempo akcji nie przytłacza. Uwielbiam gdy książka jest tak nieprzewidywalna i zaskakująca, a jednocześnie jej fabuła pozostaje spójna.
Oprócz pierwszorzędnego humoru (te ironiczne i wredne dialogi niezmiennie zaliczają się do moich ulubieńców) i niemożliwie zakręconej akcji, powieść "Malowane diabły" porusza tak ważne tematy jak rozwój zdrowej relacji z drugą osobą oraz docenianie siebie i rozumienie własnych możliwości, ograniczeń i potrzeb. Pokazuje, że przebojowa natura niekoniecznie idzie w parze z prawdziwą pewnością siebie i postrzeganiem własnej wartości. Cała historia balansuje pomiędzy elementami rozrywkowymi i refleksyjnymi, zapewniając dobrą zabawę, ale też niosąc istotny przekaz.
Zdecydowanie tęskniłam za bohaterami drugoplanowymi z pierwszego tomu (na szczęście pojawiają się w "Malowanych diabłach", ale jak na mój gust w niewystarczającej ilości). Oczywiście wprowadzone są nowe interesujące postaci, które z różnym skutkiem wpływają na losy naszej małej złodziejki (która z jednej strony odkrywa swoje nowe, uczciwe "ja", ale z drugiej... no cóż, nie wypada odmawiać potężnym magicznym istotom).
Podobnie jak poprzednio, nie brakuje pozostawiającego w niepewności zakończenia, które wzbudza wiele emocji. Gorąco polecam i czekam na kolejny tom :)