"Milczenie" to książka o cierpieniu, ale i o odwadze. Mimo sugerującego tytułu, opisu i recenzji wielu czytelników wcale nie jest książką o krzywdzie. To by było zbyt proste. I zbyt okrutne. Napisana lekko, bez zbędnych dodatków. Nie mówi o uczuciach wprost - bo jak mówić o tym, co nosi się głęboko w sercu, czym się oddycha? Jak nazwać ból większy od ciosu zadanego ostrym narzędziem? Co można powiedzieć o radościach prostych, a jednak składających się na sens naszego życia? O strachu i o dumie? Być może specjalnie, być może umyślnie autorka nie komentuje zachowań swoich bohaterów. W książce, co prawda, spotkamy się z przemyśleniami 13-latniej Malwiny, ale ona sama nie jest pewna, czy to, co się dzieje naprawdę się wydarzyło? Czy to coś złego, czy ona się myli? Nic nie jest powiedziane wprost. Nie ma tu zbrodni, jawnego zła. Tak jak w życiu - są po prostu ludzie: ani źli, ani dobrzy - ideały przecież nie istnieją... Czy jednak wszystko można wytłumaczyć niedoskonałością, błędami? Przecież nie jesteśmy marionetkami. Ile można wybaczyć? A jeśli nawet wybaczyć, to pozostaje jeszcze kwestia konsekwencji i bolesne wspomnienia... Gdzie jest granica między byciem tolerancyjnym a byciem... ofiarą? Malwina nie nazywa rzeczy wprost. Boi się je nazwać, bo wówczas one się nimi staną. Jako czytelnicy możemy być świadkami dojrzewania tej młodej kobiety, zbierania odwagi. Strona po stronie, "widzimy" jak Malwina zaczyna myśleć, mówić i, w końcu, działać. Główna bohaterka Hanike zachowuje się w sposób - można by rzec, choć brzmi to okrutnie - "typowy" dla osoby molestowanej. Wyparcie (to się nie zdarzyło), zaprzeczenie (to chyba nic złego), szok (a może to ze mną coś nie tak) na szczęście nie omami dziewczynki do końca. Wiem, książka może odstraszać - sama okładka sugeruje, o czym jest mowa. A przecież my nie lubimy rozmawiać o tym, co boli, bo przez to cierpimy jeszcze bardziej. Po tę lekturę zgłosiła się już do mnie kolejka znajomych. Bo powiedziałam im, że nie jest ona o cierpieniu, ale o rodzeniu się odwagi. Odwagi do bycia sobą. Przy czym Hanike nie ocenia, nie tworzy sztucznych, czarno-białych postaci. Pokazuje życie z różnych stron: chwile miłe, wspaniałe i te złe, bolesne. Pokazuje, że czasami warto cierpieć, by odkryć na nowo życie i siebie samego. By móc być z siebie dumnym. Być móc BYĆ. Jestem pewna, że ta książka podniesie Cię na duchu. Prosta, lekka, prawdziwa.