"… Ściągam linkę (latawca) i ściągam, i patrzę ze strachem na chmurę. Linka o mało nie wyśliznęła mi się z rąk. Musiałem kawałek podbiec, bo chmura ciągnęła ze wszystkich sił. Po chwili widocznie ją to zmęczyło, a kiedym porządnie zaparł się nogami o ziemię, linka aż zaświstała – a chmura zatrzymała się. Była schwycona jak szczupak na wędkę.
Zacząłem pomalutku ściągać chmurę ku ziemi. Cały byłem mokry z wysiłku, alem przecież przyciągnął chmurę na ziemie i mocno przywiązałem ją do drzewa.
Patrzę na tę białą chmurkę, patrzę – a ona cała z lodów waniliowych! Kto by to pomyślał?…
Założyłem czapkę lodziarza i zacząłem wyśpiewywać:
Dla chłopców i dziewczątek, dla babci i wnuczek,
dla Mruczków i Azorków, dla kurek i i indorków!
Witajcie, mili goście, o lody nas proście!
I zaraz ustawiła się kolejka po lody. Każdemu nakładałem czubate rożki – ile kto chciał. Kto tam był, użył za wszystkie czasy, kto nie był – żałował."
Zacząłem pomalutku ściągać chmurę ku ziemi. Cały byłem mokry z wysiłku, alem przecież przyciągnął chmurę na ziemie i mocno przywiązałem ją do drzewa.
Patrzę na tę białą chmurkę, patrzę – a ona cała z lodów waniliowych! Kto by to pomyślał?…
Założyłem czapkę lodziarza i zacząłem wyśpiewywać:
Dla chłopców i dziewczątek, dla babci i wnuczek,
dla Mruczków i Azorków, dla kurek i i indorków!
Witajcie, mili goście, o lody nas proście!
I zaraz ustawiła się kolejka po lody. Każdemu nakładałem czubate rożki – ile kto chciał. Kto tam był, użył za wszystkie czasy, kto nie był – żałował."