Tomik Bogusława Olczaka Mój dom to ja to przewrotna parafraza wędrówki Monsieur Bovary (kłania się Madame Bovary to ja!) przez dzielnice Warszawy i pobliskie okolice. Towarzyszy nam nieustanny chichot Tanatosa. Anglicy mawiają: „my Home is my Castle”. Do tego domu – twierdzy (z wieloma kluczami!) Bogusław Olczak zaprasza – nie klucząc! I z tej pancernej twierdzy (sic!) wyłaniają się krótkie, oszczędne frazy, wersy niby chrapliwe, szorstkie, ze znakomitą puentą. Możemy też pokusić się o tezę, że ta skondensowana liryka jest odpryskiem księżyca w kałuży. Przekonają się o tym czytelnicy. Książkę polecam. Jarosław Trześniewski Kwiecień