,,(...) dzięki temu Viola będzie bezpieczna. Musiałem to zrobić, żeby była bezpieczna. I zmuszę go, żeby sprawił, by była bezpieczna, choćbym miał go zabić".
Wciąż nie wierzę, że można pisać w taki sposób, by dało się odczuć nie tylko uczucia bohaterów, ale i intonację w jakiej je przedstawiają. Tutaj czuć każde słowo, nawet nie potrzeba opisów, by oczami wyobraźni ujrzeć w jaki sposób gestykulują, jak bardzo przeżywają to co mówią i robią. Miłość gra tutaj pierwsze skrzypce, choć słowo wojna potrafi przerazić. Czytając ją zastanawiałam się ilu ludzi jest w stanie poświęcić się dla drugiego człowieka, ile wycierpieć, by tylko ta druga połówka serca była bezpieczna. Ta relacja między bohaterami jest tu bardzo dobrze opisana. Zresztą oni sami będą utwierdzać w tym nie tylko nas, ale i postacie z książki. Mam nadzieję, że nigdy nie będę musiała dokonywać takiego wyboru jak oni, gdzie chodzi o bezpieczeństwo ukochanej, lub przeżycie ogromu ludzi, których wcale nie znali. Z tego powodu postacie będą się zmieniać, gdzie chodzi o walkę na śmierć i życie, większość oczywiście wybiera własne bezpieczeństwo. Wojna karmi się innymi prawami, tam poległych liczy się w setkach, śmierć jednej osoby jest traktowana jak nic, wręcz jak wygrana.
Fajne było w książce to, że druczek różnił się od siebie wyglądem, a było to zależne od tego, kto akurat się wypowiadał. Przyczyną tego było prawdopodobnie podobny styl ich wypowiedzi. Podobało mi się również to, że dwoje głównych boha...