Debiutancki tomik wierszy Marii Filochy to świadectwo tego, co zazwyczaj przemilczane, uciszone i zepchnięte na margines. Przedstawia autentyczną perspektywę osoby nastoletniej, która czuje mocniej, mówi wznioślej i myśli zuchwalej, bo wszystko, co ją spotyka, jest odkryciem, jej własnym i pierwszym ‒ albo nieskończenie bolesnym, albo bezbrzeżnie ekstatycznym. Jednak to nie tylko rześkość spojrzenia i szczerość wyrazu czynią wiersze Marii wartymi uwagi. Autorka sprawnie operuje rytmem, umiejętnie rozkłada sylaby i akcenty w obrębie wersów i strof wiersza białego, tworząc efekt muzycznej harmonii. Młoda poetka w swoich utworach łączy prostotę z niebanalnością, składając obietnicę, że przed nami jeszcze wiele do odkrycia w jej twórczości.
Z recenzji dr Adrianny Zabrzewskiej
Z recenzji dr Adrianny Zabrzewskiej
Pierwszy tom wierszy autorki czyta się sam. Można by powiedzieć, że to młodzieńczy eksperyment z poezją, ale jak mocny, jak odważny i szczery! Jest jak dokumentacja dorastania do egzystencjalnych pytań ‒ poprzez uważną obserwację i smakowanie życia, poprzez niełatwe i bolesne w tak młodym wieku osobiste doświadczenia. Ujmujące są wrażliwość autorki i jej empatia nawet wtedy, gdy mówi o własnym cierpieniu i jednocześnie wyraża współczucie dla tego, który rani, i dla jego biedy. Język lekki i konkretny. Zazdroszczę takiej głębi i dosadności słów.
Z recenzji dra Pawła Hostyńskiego