Korede odbiera telefon od swojej młodszej siostry, ta ją informuje, że właśnie zabiła. Ayoola razem z Korede pozbywają się zwłok, czyszczą miejsce zbrodni. Życie chyba wraca do normy, niestety Ayoola ma w nosie wszystko i wszystkich, okazuje się, że to nie pierwsze zabójstwo i nie ostatnie.
Absurdalne historie, nietrzymające się realiów uwielbiam, niestety tutaj autorka według mnie przesadziła. Ilość psychopatów, irytujących postaci, ślepych świadków i bezradnej policji przekracza normalne wskaźniki. Ja rozumiem siostrzyczki, ale matka, ojciec, pacjent ze szpitala, obsługa w szpitalu i policja to już trochę za dużo jak na thriller. Wszyscy ślepi, głusi i pod urokiem ślicznej Ayoooli, bo właśnie urodzie dziewczyny pisarka przypisuje te zachowania wszystkich wokół niej. Uchodzi jej wszystko płazem, bo jest śliczna – no nie tutaj nie uwierzę. Jakby się okazało. ze działa na nich jakimiś zaklęciami, czarami, truciznami, ludzie wokół niej stawaliby się bezmyślnymi zombie – zrobiłby się z tego horror – to wtedy całość ma sens i nawet ocena byłaby bardzo dobra. A teraz mały spojler. Wokół dziewczyny znikają osoby, nawet policja odkrywa zwłoki i nikt powtarzam nikt nie rozpoczyna gruntownego prześwietlenia dziewczyny, rodziny nie domagają się śledztw, a ją za każdym razem policja puszcza wolno, bo jest śliczna. Może zasady są inne w społeczności, której urodziła się autorka – Nigeria, ale w takie rozbieżności nie uwierzę, nie przemawia do mnie całość hi...