Mówi się, że każda rodzina ma jakąś mroczną tajemnicę, która ma nigdy nie ujrzeć światła dnia codziennego. Dlatego jest to temat tabu, o którym nigdy się bez powodu nie rozmawia, a ludzi spoza kręgu nie wprowadza się nawet w fakt jego istnienia. Brzmi to naprawdę przerażająco i podejrzewam, że każdy z nas przeszukuje teraz swoje wspomnienia albo odpycha niechciane myśli. To czy tak jest w rzeczywistości zostawiam bez odpowiedzi. W końcu wszyscy potrafimy w zależności od własnych rodzin odpowiedzieć na to pytanie. Jednak mimo to na pewno ciekawość wygrywa i chcielibyśmy się dowiedzieć, jakie trupy w szafie mają inne rodziny.
Coco i Ruby są trzyletnimi bliźniaczkami, które żyją w luksusie i dostają pełną opiekę swoich rodziców oraz niani. Tak mogłoby się pozornie wydawać. Jednak świat biznesmenów jest abstrakcyjną rzeczywistością, która rządzi się własnymi zasadami. Tworzy pozory szczęśliwych małżeństw, rodzin, a tak naprawdę funduje swoim bliskim koszmar. Tak jest też w przypadku rodziny Seana. Pełna tajemnic i udawanych uprzejmości. Lecz wszystko zostaje odwrócone do góry nogami, gdy Coco znika. Do gazet trafiają jej zdjęcia, cała rodzina i przyjaciele starają się wywołać jak największą falę poszukiwań. Co tak naprawdę stało się z Coco? Czy dziewczynka odnajdzie się? I co ukrywają najróżniejsi członkowie rodziny?
O Alex Marwood słyszał chyba każdy fan kryminałów i wiele innych osób. Gdy wchodziły jej pierwsze książki, to świat kryminałów w pewnym sensie się zmienił. Nawet ja to zauważyłam, a nie jest to moją domeną. Autorka otrzymała nagrodę Allana Edgara Poe, a nie jest to byle co. Sama bardzo szanuję tego pisarza i co jakiś czas odkrywam jakieś nowe jego opowiadanie. Aż dziw, że tyle ich napisał. Jednak wracając do naszej pisarki, to nie miałam jeszcze okazji czytać żadnej jej książki. "Najmroczniejszy sekret" jest moją pierwszą i muszę przyznać, że jestem naprawdę usatysfakcjonowana tym, co dostałam.
Muszę wam przypomnieć, że bardzo rzadko czytam kryminały. Lubię ten gatunek, więc to może się wydawać dziwne. Jednakże w tym przypadku nienawidzę wprost poświęcać swojego czasu na słabe zagadki kryminalne, które nie są ani ciekawe, ani oryginalne. A takich niestety jest dużo. I w dodatku te rozległe wprowadzenia... Są wyjątkowo irytujące, choć wiem też, że potrzebna, gdyż inaczej nie bylibyśmy w stanie zrozumieć zawiłości całej historii. Kryminał to dla mnie płynny temat, stąd wynika moja słaba znajomość tego gatunku.
Jednak "Najmroczniejszy sekret" pozytywnie mnie zaskoczył, ponieważ okazał się całkowicie inny. Oczywiście na początku byłam znudzona, ale zauważyłam, że coraz częściej mam problemy z przebrnięciem przez początkowe fazy najróżniejszych książek. Mimo właśnie nudy książka okazała się bardzo ciekawa i oryginalna. Nie mieliśmy na wstępie morderstwa i załamanego detektywa, który wszystko w mig rozwiąże. To mnie przekonało, tym bardziej że autorka wykorzystała cały potencjał tej historii i jej przebieg był dla mnie wprost idealny. Rzadko się zdarza, że jestem tak dobrze nastawiona do pomysłu.
W dodatku styl autorki jest przyjemny, co tylko ułatwia czytanie i pozwala się wciągnąć w świat tajemnic. Przy tym na szczęście nie jest zbyt prosty i infantylny. Razem tworzy to przejrzystą i bardzo łatwą w odbiorze treść. W tym przypadku jest to olbrzymi plus. Pisarka wykorzystując dobrze dobrane słowa i zgrabną składnię, pozwala nam się przenieść do wykreowanej przez nią rzeczywistości i razem z nią zaglądać pod dobrze ukryte zasłony sekretów.
Chyba będę pod niebiosa wychwalać warsztat Marwood, ponieważ jest naprawdę wyjątkowo dobry i już dawno nie miałam styczności z tak dobrze napisanym kryminałem. Mam wrażenie, że każdy najmniejszy szczegół jest dopracowany. A jeszcze pewna specyfika fabuły potęguje to uczucie. To wszystko wydaje się takie oczywiste i przewidywalne, a w rzeczywistości w ogóle takie nie jest i tu zostałam zaskoczona. Co prawda nie było efektu "wow, to jest inaczej niż myślałam", ale powoli sobie uświadamiałam, że dałam się nabrać i zresztą nie tylko ja. W dodatku wydarzenia biegną dwutorową ścieżką. Mamy ukazaną przeszłość, kiedy zaginęła Coco i konsekwencje tego po wielu latach. Dzięki tej kompozycji dostajemy najróżniejsze możliwości. Tylko jedna jest prawdziwa, ale ludzie czasami się mylą i nie chcą usłyszeć prawdy.
Najbardziej ze wszystkich polubiłam chyba Milly. Na początku nie byłam do niej przekonana, bo wydawała mi się zbyt pewna siebie, zbyt pyskata i zarozumiała. Miałam wrażenie, że nic nie robi w życiu. Tak w pewnym sensie właśnie jest – nie robi nic w życiu, ale robi coś ze swoimi życiem. To dyskretna różnica, ale jednak jest. Gdy dziewczyna musi zmierzyć się z rodzinną tragedią, jej tok myślenia się zmienia, a ona widzi więcej możliwości. Zresztą Milly nie jest jedyną ciekawą postacią w tej książce. Moją uwagę również przyciągnął Sean, czyli ojciec dziewczyny i zarazem bliźniaczek. Nie zyskał mojej sympatii i ci, co czytali książkę, pewnie dobrze wiedzą dlaczego. Jednak jest on wyjątkową postacią pod względem kreacji psychologicznej i właśnie to mnie tak zainteresowało. W "Najmroczniejszym sekrecie" jest jeszcze wiele ciekawych bohaterów, którzy są niepowtarzalni i wprost genialnie wykreowani.
Cieszę się, że zapoznałam się z twórczością Alex Marwood, bo była to naprawdę ciekawa przygoda i zarazem fascynująca oraz przerażająca historia. Na pewno zapoznam się z innymi książkami autorki. Mam nadzieję, że zrobią one takie samo dobre wrażenie jak "Najmroczniejszy sekret". Tymczasem zachęcam was do zapoznania się właśnie z nim.