Recenzja premierowa.
Dziękuję Wydawnictwu WasPos za egzemplarze do recenzji;-)
To było bardzo dziwne spotkanie z książką. Napisana bardzo luzackim stylem, może nieco dziecięcym, który jakoś nie pasował mi do treści. Co prawda sama bohaterka jest rozkapryszoną trzydziestoletnią kobietą wciąż poszukującą wybranka swojego życia, lecz ciężko mi było uwierzyć, że ma aż tyle lat. Jej zachowanie jest nieco dziwne, często mówi to, co myśli, a jej myśli są tak rozbrykane jak młoda klacz dopiero co odsadzona od matki. Wciąż mieszka z rodzicami i nie wychodzi na to, by mogło być inaczej. Pozna zamożnego Huberta, któremu w głowie będą tylko szybkie numerki. Być może fakt, iż siedział w wiezieniu stworzył go takim jaki jest tu ukazany, lub zwyczajnie w głowie ma tyle, co ona. Niby jej zachowanie się zmieniło po wypadku, jednak nadal nie potrafiłam zapałać do niej sympatią. Później zrobi się ostrzej, bo dojdzie do porwania i wymachiwania bronią, jednak nadal nie było to to, aby mnie do niej przekonać. Taki misz masz romansowo kryminalny.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio dałam tak niską punktację. Widać, że autorka starała się powkładać tutaj porównania, ale one były dziwne. Nie słyszałam nigdy, by pie... się jak brzoskwinkę??? W ogóle czytając ją miałam wielkie nerwy, bo większość rzeczy tu opisanych mi się nie podobała. Drażniła mnie bardzo mowa bohaterki, taka prostacka i wulgarna. Nigdy nie mam wymagań do książki, ale ta wypadła bardzo słabo...