Dziś o książce, którą miałam przyjemność objąć patronatem „Noc w Caracas” autorstwa Karina Sainz-Borgo.
To opis dramatycznej walki o przetrwanie pośród chaosu i anarchii trawiącej Wenezuelę, pośród śmierci i tyranii. To liryczna, przejmująca i bolesna opowieść o kobiecie w świecie bezprawia, kobiecie samotnie walczącej o życie, kobiecie, która straciła wszystkich, których kochała.
Karina Sainz-Borgo stworzyła świadectwo dramatycznych wydarzeń, dyktatorskich zapędów rujnujących kraj, poświęcających ludzi, wlewających w serca strach, bo „o przebiegu wypadków nie decyduje ten, kto się boi, lecz ten, kto wzbudza strach”. Obraz władzy torturującej obywateli, odzierającej z człowieczeństwa, wiary i nadziei.
Historia kobiety wyczerpanej nieustanną czujnością, strachem przed innymi, walką o zdobycie schronienia oraz pożywienia. W chwili, gdy główna bohaterka - Adelaida Falcón traci wszystkich, których kocha, wszystko, co stanowiło sens życia, rozpoczyna walkę o wolność, o ucieczkę od krwi i pożogi.
„Opierałam się obiema rękami o drzwi i miałam wrażenie, że powstrzymuję pędzący na mnie pociąg. Własnym ciałem próbowałam zatrzymać lokomotywę Rewolucji. Wróg postępu, knujący, jak tu wykoleić pochód dziejów.”
Jedyne co pozostało to wspomnienia, jedyny elementy życia, które mogły zostać ocalone. „O świcie, czasem pośród ciemności, czeszę szczotką moją własną ziemię, aż do krwi. Zbieram ...