Operacja Dakar. Kulisy najbardziej morderczego rajdu świata

Książka jest właściwie kompletna. Kompendium wiedzy o Dakarze, bez zbędnego wodolejstwa i przynudzania. Autor jest motoryzacyjnym ekspertem, tak pod względem teorii, jak i praktyki, więc nawet nie wypada się z nim kłócić, kiedy przybliża nam początki automobilizmu, czy historyczne wyścigi z końca XIX wieku. Sama historia Rajdu jest pieruńsko ciekawa. No ok, nie jestem obiektywny, bo ta impreza była od zawsze dla mnie dużo ciekawsza, niż takie F1, czy nawet rajdy WRC. A przynajmniej do 2009 taka była, bo przeniesienie go na tereny Ameryki Południowej z jednoczesnym utrzymaniem nazwy Dakar, to jak splunięcie pod nogi tradycji. Dawny Dakar miał charakter i cohones. W tym obecnym nie widać żadnego z powyższych, więcej tu wygodnictwa i lansu. Kwestią czasu pozostaje, gdy organizatorzy ugną się kolejny raz przed protestami eko- oszołomów, czy wykonają jakieś karkołomne ruchy "w trosce o bezpieczeństwo". Śmieszna sprawa, bo chyba każdy się zgodzi, że specyfiką ekstremalnych wyzwań, czy superciężkich rajdów jest fakt, że czasem ktoś przy tym ginie. I to przyciągało kierowców, sponsorów czy kibiców. Teraz to tylko marketingowa wydmuszka.
Wracając do książki Balkana: pierwszym, co rzuca się w oczy po jej otwarciu są.. reklamy. Nigdy, w żadnej książce nie widziałem reklam prywatnych firm, czy salonów (promowanie takiej czy innej książki z danego wydawnictwa nie liczy się). Nie żebym się czepiał, mi to wcale nie przeszkadza, to tylko taka ciekawostka. Są i minusy. Niby drobnostk...