Przez Londyn, który znamy z Powiększenia Antonioniego, snuje się melancholijny Słowak na urlopie od demoludowej realności. Umie dostrzegać rzeczy, jak nikt ich wcześniej nie widział. Spełnia się w czystej radości patrzenia. Jest wzrokowcem, nie szuka tekstów, lecz zjawisk, których jeszcze nie zapisano, które stworzyła sama rzeczywistość. To świat słów buduje wokół niego labirynt. Jest więc spóźnionym modernistą w świecie, który staje się postmodernistyczny.