,,Ostatnie tango” to historia znudzonego życiem taksówkarza, bandziora, o ksywie Drwalu.
Razem z nim rozpoczynamy odliczanie do śmierci. Bo tylko śmierć może coś zmienić, tylko ona może zakończyć ciąg szarych dni, gdzie jeden nie różni się od drugiego.
W momencie, gdy Drwalu jest najbardziej zdeterminowany by zakończyć swój żywot, trafia mu się całkiem duża wygrana, za którą idzie w ostatnie tango.
Jak w innych książkach autora spotykamy tu brutalną prawdę o pewnych bańkach, pewnych towarzystwach i pewnych światach. Nie ma tu przesłodzonych opisów i ckliwych dialogów - co niektórych może wkur*iać. Polacy, w końcu mają predyspozycje do wierzenia w bajki i takie lubią czytać. Książki Piotra nie zaliczają się do tych gdzie słońce świeci na co drugiej stronie, wręcz przeciwnie. Zagłębiając się w lekturę możemy poczuć smród Kombinatu, znużenie ludzi i wszystkie szarości życia. Dlatego chyba właśnie Piotra C albo się kocha, albo się go nienawidzi :)
W ,,Ostatnie tango” genialne są postacie. Drwalu jest wielowymiarowy, a jednocześnie spójny, wbrew niektórym opiniom. Jest lojalny, z zasadami, nawet jeśli jest w stanie kogoś związać i wywieść do lasu. Jest facetem z jajami i polotem. Postać Kamili dodaje świeżości, a Drwalu przy niej młodnieje o dekadę! (Jestem fanką bukietu z marchewek!) Warszawianka ukazuje nam różne oblicza kobiet i z głównym bohaterem tworzy świetny duet. A jeśli ktoś się zastanawia czy zakończenie jest otwarte czy zamknięte, to oczywiście, że zamknięte! Ostatnie zdanie książki pozostawia w czytelniku najwięcej emocji i może powodować kartkowanie książki, by sprawdzić możliwość wystąpienia ów sytuacji.
Ps. podtrzymuję opinię, że jest to romans dla mężczyzn ;p