Pack Alpha

Nie będzie długo, bo i książeczka nie była zbyt długa. Ale za to całkiem fajna.
Od dawna mówię, że lubię zmiennych, nawet bardzo. W sumie kiedy w książce czy opowiadaniu jest choćby odrobina sensu, to jestem w stanie wiele w tej kategorii tolerować. (Jakoś wymykają mi się z tego PSI, choć próbowałam kilka razy nadal nie znajdujemy wspólnej nici porozumienia.)
Czytam zmiennych dla relaksu i odprężenia. I to chyba jedno z niewielu miejsc gdzie seks, pożądanie, a raczej ich spore nagromadzenie na łamach jednej książki nie zniechęcają mnie, nie odstręczają. Nawet lubię kiedy po pierwszym spojrzeniu bohaterowie nie potrafią opanować swojego pociągu tylko muszą skończyć na trawie, na ścianie, a najrzadziej w łóżku. Dla mnie wpisuje się to w kategorię i nie narzekam.
Tutaj było bardzo podobnie.
Okazało się, że miałam rację i kiedyś czytałam Pack Alpha. Ale na tyle niewiele pamiętałam, że uznałam, że spełni to założenia poleconej książki. Na niecałych 100 stronach wiele się dzieje. Bo i bohaterka jest nie-zmienną, a on Alfą jej siostry, która właśnie ma połączyć się ze swoim ukochanym. A na przyjęciu pojawia się ich prześladowca, który teraz jest Alfą starej sfory. Alfa, który nagle zaczął sobie rościć prawo do bohaterki, a w stadzie bohatera jest zdrajca. Jest i próba porwania i walka, i całkiem sporo seksu różnego rodzaju i zaangażowania. Misz masz elementów, których lektura może nie pochłania zbyt wiele czasu, ale sprawia, że pod koniec człowiekowi jest dobrze na s...