Artysta zaczął pisać nagle i niespodziewanie w 1963 roku, gdy miał niespełna piętnaście lat. Zaczął tworzyć, bo specyficzne odczucia przemieniały się w wiersze i same spływały na koniec ołówka. Napisanie wiersza nie zajmowało więcej niż minutę, a czasem nawet mniej niż sześćdziesiąt sekund. Na młodej i dojrzałej podświadomości mocno odciskały swe piętno różne wydarzenia dziejące się wokół jego osoby. Dodatkowe wrażenia na podświadomość wywarły też: czytanie polskich poetów, czytanie książek, wizyty w teatrze, oglądanie musicali i słuchanie muzyki. Te przeróżne istotne doświadczenia układały się w strofy i spływały wśród złotego deszczu na papier, tworząc wiersze. Ta złota poezja, która powstawała przez pięćdziesiąt lat, jest tak różnorodna, jak rozmaite jest nasze życie. Autor porusza zagadnienia, takie jak miłość nastolatka i dojrzałego mężczyzny, natura czy filozofia życia oraz prezentuje przemyślenia o przemijaniu, antywojenny wiersz i odezwę do szarych eminencji, które rządzą światem. Cały zbiór poezji nie był do tej pory nigdzie publikowany. Artysta po pięćdziesięciu latach pisania do szuflady podjął decyzję, aby podzielić się z czytelnikami swoimi spostrzeżeniami, przemyśleniami i odczuciami dotyczącymi różnych sytuacji, jakie stwarza życie. A to życie przez pięćdziesiąt lat było obserwowane oczami poezji. W ten oto sposób powstał niezwykle intymny zbiór przemyśleń najpierw chłopca-poety, a potem mężczyzny-poety, mężczyzny-przyjaciela, mężczyzny-kochanka.