"Dwa grzbiety górskie przecinają republikę mniej więcej z północy na południe, tworząc w środku kilka dolin i płaskowyżów." Nie czytałem jeszcze powieści, której akcja ograniczałaby się do jednego dnia, ale wymagałaby 400 stron, by ją przedstawić. Językowo i konstrukcyjnie jest to arcydzieło. Przy tym nie ma tam nadzwyczajnych wydarzeń, akcja toc... Recenzja książki Pod wulkanem