SŁOWO WSTĘPNE. W r. 1899 wynikła w Afryce wojna między Anglikami a Boerami, którzy, zabrawszy ziemie prawym jej właścicielom — Kafrom, nie chcieli pozwolić na osiedlanie się na stałe innym w dwóch republikach, Transwaalu i Oranji, któremi rządzili. O to Anglicy w swoim egoistycznym interesie wypowiedzieli im wojnę. Wojnę obronną z Anglikami Boerowie prowadzili z wielką zawziętością, i w początkach zadali szereg klęsk przeciwnikom, nie przygotowanym na taki opór. Z jednych miejsc chcieli wyprzeć Anglików, w innych bronili się sami. Była to zatem z obu stron wojna podjazdowa. Z miejsc, gdzie bronili się Anglicy, wyróżniło się mężną obroną i wytrwałością miasto Mafeking. Boerowie, oblegający je, stracili dużo czasu, nie mogąc zdobyć miasta, i doczekali się tego, że Anglicy przyszli z odsieczą i uwolnili swoich rodaków. Od tej chwili szala szczęścia przechyliła się na stronę Anglików, którzy po 21/2 latach uciążliwej wojny odnieśli zwycięstwo i zmusili Boerów do przystania na ich warunki. Dzielnym obrońcą Mafekingu, niezmordowanym i nieustraszonym, podtrzymującym odwagę i wytrwałość, był młody wówczas oficer, dziś jenereł, Baden-Powell. Wtedy to utworzył on drużynę młodych «wywiadowców», po angielsku «skautów», którzy pełnili podczas oblężenia rozmaite funkcje i przyczyniali się skutecznie swemi usługami do obrony. Powróciwszy do Anglji, jenerał zajął się zaraz i tutaj zorganizowaniem podobnych drużyn skautów. Na wstępie do swojej książki, opisującej organizację «skautów», Baden-Powell objaśnia tak jej powstanie: «Przekonaliśmy się, jak wielkie usługi mogą oddać chłopcy-skautowie, gdy stworzyliśmy z nich oddział w oblężonym Mafekingu, podczas wojny Południowo-Afrykańskiej. «Mafeking jest niewielkim miastem; w czasie wojny miało ono 7000 mieszkańców krajowców, 600 białych kobiet i dzieci, a do obrony zaledwie tysiąc Europejczyków — ludzi wojskowych i cywilnych. «Nikt nie spodziewał się napadu nieprzyjaciela i nikt nie był przygotowany do obrony. Jest to jednym dowodem więcej, że zawsze powinniśmy być przygotowani na wszystko, co się zdarzyć może. «Otóż gdy się okazało, że nieprzyjaciel idzie na nas, porozstawialiśmy całą załogę z 700 ludzi: żołnierzy, policję i ochotników, na wszystkich miejscach zagrożonych. Potem uzbroiliśmy mieszkańców miasta — około 300 ludzi. Byli pomiędzy nimi starzy osadnicy, wyćwiczeni i obyci z niebezpieczeństwami, ale byli i młodzi subjekci sklepowi, urzędnicy biur i kantorów, tacy, co nigdy nie trzymali w ręku karabina lub strzelby, ani nie mieli pojęcia o strzelaniu i mustrze; w początkach więc byli nam nieprzydatni. Bo to nie fraszka stawić czoło nieprzyjacielowi, który idzie po to, by cię zabić, a ty nie umiesz nawet strzelać! «Dlatego każdy chłopiec powinien uczyć się strzelania, bo bez tego, czy będzie służyć w wojsku, czy w razie obrony kraju lub innego niebezpieczeństwa, na nic się nie przyda. «Ponieważ obwód miejsca, które mieliśmy bronić, wynosił pięć mil (angielskich), łatwo zrozumieć, że każdy człowiek był dla nas bardzo cenny. A tymczasem liczba obrońców zmniejszała się stopniowo, bo ludzie padali ranni i zabici, a dla pozostałych coraz cięższa stawała się służba, trzymanie straży nocami i nieustanna walka. Wtedy to lord Edward Cecil, dowódca sztabu, powziął myśl zużytkowania do służby w obronie miasta młodych chłopców. Zebrał wszystkich, sformował z nich oddział, umundurował i rozpoczął ćwiczenia. Oddział ten potem sprawiał się dzielnie i śmiało i oddawał wielkie usługi. Do czasu jego utworzenia musieliśmy zajmować znaczną liczbę ludzi do roznoszenia rozkazów i poleceń; czynności ich objęli teraz ci chłopcy-wywiadowcy, a zwolnieni od tego żołnierze mogli już oddać się wyłącznie obronie miasta i wzmocnić siły załogi. «Chłopcy wzorowo spełniali swoje obowiązki i zasłużyli na medale, jakie otrzymali po skończeniu wojny. Wielu z pośród nich umiało jeździć na rowerach, dzięki czemu mogliśmy utworzyć pocztę, przez którą oblężeni wysyłali listy do swoich, nie wystawiając się napróżno na niebezpieczeństwo. Wydaliśmy nawet specjalne marki do listów, rozwożonych przez tę pocztę: na marce wyrysowany był wywiadowca, jadący na rowerze. «Powiedziałem raz do jednego z tych chłopców, który przyjechał był właśnie pod gęstym ogniem kul nieprzyjacielskich: — Jeżeli będziesz tak jeździł wśród gradu kul i pękających szrapneli, dostaniesz kiedykolwiek postrzał. A on mi na to: — Jadę tak prędko, panie pułkowniku, że żadna kula mnie nie trafi... «I rzeczywiście, mężni chłopcy nie uważali na strzały; rozwozili bez wahania i chętnie rozkazy, choć wiedzieli, że narażają swe życie. Wprawdzie takie rozkazy mogłyby z początku nie podobać się, ale trzeba do ich spełniania przyzwyczajać się zawczasu. Jest to toż samo, co dać nurka do zimnej wody. Chłopiec, przyzwyczajony do kąpieli, ani się zawaha; ale każcie nurkować takiemu, co nigdy tego nie robił! «Otóż tak samo chłopiec przyzwyczajony już do spełniania rozkazów, spełni je i nawet nie zastanowi się, czy mu grozi niebezpieczeństwo; nieprzyzwyczajony będzie się wahał, ociągał, opierał, i swem tchórzostwem wzbudzi pogardę w otaczających, nawet w tych, którzy dotąd byli jego przyjaciółmi. «Nie potrzeba nawet wojny na to, ażeby pełnić usługi jako wywiadowca, bo i podczas pokoju każdy chłopiec może dużo uczynić dla dobra ogólnego, wszędzie, gdziekolwiek się znajdzie»... W książce swej daje jenerał Baden-Powell szczegółowe wskazówki, w jaki sposób chłopcy, nawet bardzo młodzi, mogą służyć społeczeństwu, jakie cnoty mają w sobie rozwijać, jakie spełniać obowiązki. Wezwanie jego rozległo się głośnem echem w sercach angielskich dzieci i młodzieży, która zaciąga się tłumnie pod sztandar wywiadowców, jako do szkoły rycerskich obyczajów i rycerskiej cnoty, kształcącej charakter, ażeby w przyszłości potrafić godnie spełniać obowiązki obywateli. Za przykładem Anglji poszły już inne kraje Europy, przystosowując pomysł tej organizacji do własnych warunków i położenia. Wszędzie utworzyły się już i tworzą się jeszcze korpusy skautów, liczące dziś w samej Anglji parękroć stotysięcy chłopców, oprócz kolonji angielskich w Kanadzie, Afryce i Australji. Obecnie tworzą takie korpusy i z dziewczynek, składających takie same zobowiązania, jak i chłopcy, ale, naturalnie, pełniących w części inne obowiązki aniżeli chłopcy). Oddając w ręce naszej młodzieży skrót dzieła Baden-Powella, żywimy nadzieję, że głos dzielnego człowieka, jego serdeczne i mądre wskazówki zainteresują i naszych czytelników.