Jestem bardziej niż pewna, że z japońskimi książkami dla dzieci nie miałam wcześniej do czynienia. Postanowiłam jednak spróbować i sięgnąć po “Poupelle z Miasta Kominów”, ponieważ uwielbiam piękne i wyraźne ilustracje, a książki dziecięce mają w sobie coś takiego, że często łapią mnie za serce.
Czy tak było i w tym przypadku? Tak, chociaż nie będzie to raczej książka, do której będę często wracać. Jest króciutka - w sam raz do przeczytania przed snem. Ilustracje rzeczywiście zachwycają, są nowoczesne i bardzo szczegółowe - uwielbiam taki styl, więc mogłabym na nie patrzeć i patrzeć!
Sama treść również mnie zaciekawiła, chociaż niesie takie samo przesłanie jak większość książek dla dzieci: by nie oceniać po pozorach, bo liczy się serce, a nie wygląd. Nic odkrywczego, ale muszę przyznać, że mimo wszystko końcówka złapała mnie za serducho, a Śmieciucha bardzo polubiłam.
"Poupelle..." to bardzo ładnie wydana książka (jedyny minus - na kartkach widać każdy, najmniejszy nawet odcisk palca). Myślę, że najmłodszym również się spodoba - szczególnie, że tekstu jest w niej naprawdę niewiele, za to ilustracje są bardzo duże i mocno różne od tych, które zazwyczaj spotyka się w książkach dziecięcych.