Rafael Bielecki - Człowiek-demolka, Jaś Fasola w mentalnej postaci, ale o nieco lepszym imidżu. Wygląd - zdecydowanie zakazany. Brak tylko jakiegoś podejrzanego sznytu na facjacie. Oto kwintesencja polskiego szesnastolatka wepchniętego siłą w coś, czego nigdy nie chciał.
Bielecki w Hogparcie - gdzie dyrektor chodzi w serze, ludzie wywijają badylami, oczekując cudów tudzież deszczu meteorytów, miejscowe gangi popijają wódę w zakazanych dzielnicach wsi zabitej dechami (Hogsfeed wita, tutaj pudle prowadzą kawiarnie dla kucyków Pony), a trzy osoby skutecznie terroryzują całą budę - to katastrofa gwarantowana.
Jakby tego było mało, Bielecki popada w konflikt sam ze sobą, kiedy stwierdza, że jeden z panów, ten najbardziej agresywny, zaczyna mu się podobać BARDZIEJ, niżby sobie tego życzył.
Jak to się skończy? Czy to w ogóle ma zamiar się skończyć? Czy nastąpi hepi ęd? Czy niedźwiedzie polarne czują się samotnie? Czy autorka powinna jeść schabowe na obiad?!
Czytelniku, jeżeli dotarłeś do tego miejsca - mała rada: jeśli cenisz sobie normalność, nie lubisz latającego mięsa, nie znasz się na pastiszu i absurdzie - sięgnij po walerianę i poczytaj "Lalkę" Prusa.