"Przez szereg lat byłem redaktorem w jednej z największych londyńskich redakcji, która zamawiała książki na mniej lub bardziej komercyjne tematy, a niekiedy wychodziła również naprzeciw moim zainteresowaniom dotyczącym zagadnień ezoterycznych. Dzięki temu miałem sposobność spotkać wielu pisarzy zajmujących się tą tematyką.
Pewnego dnia do mojego biura wszedł mężczyzna, który ewidentnie reprezentował odmienną kategorię człowieka. Zwrócił się do nas z propozycją [...] dotyczącą wznowienia serii klasyki ezoterycznej - traktatów alchemicznych i tym podobnych - które on by opatrzył nowym wstępem. Wkrótce nawiązała się między nami trwała przyjaźń i zaczęliśmy spędzać razem wiele czasu. Odkryłem, że mogę go zapytać o niemal wszystko, a on udzieli mi wyczerpującej odpowiedzi, odkrywając przede mną rzeczy niesamowite. Patrząc wstecz, dochodzę do wniosku, że w ten sposób uczył mnie i przygotowywał do wtajemniczenia.
Kilkakrotnie proponowałem mu, by spisał to, o czym mi opowiada - żeby stworzył ezoteryczną teorię wszystkiego. Za każdym razem odmawiał, twierdząc, że gdyby to uczynił, "ludzie w białych płaszczach przyszliby i go zabrali". Podejrzewam jednak, że opublikowanie tych informacji oznaczałoby dla niego złamanie uroczystych [...] przysiąg.
W pewnym więc sensie napisałem książkę, którą on powinien był napisać."
(ze Wstępu)
Pewnego dnia do mojego biura wszedł mężczyzna, który ewidentnie reprezentował odmienną kategorię człowieka. Zwrócił się do nas z propozycją [...] dotyczącą wznowienia serii klasyki ezoterycznej - traktatów alchemicznych i tym podobnych - które on by opatrzył nowym wstępem. Wkrótce nawiązała się między nami trwała przyjaźń i zaczęliśmy spędzać razem wiele czasu. Odkryłem, że mogę go zapytać o niemal wszystko, a on udzieli mi wyczerpującej odpowiedzi, odkrywając przede mną rzeczy niesamowite. Patrząc wstecz, dochodzę do wniosku, że w ten sposób uczył mnie i przygotowywał do wtajemniczenia.
Kilkakrotnie proponowałem mu, by spisał to, o czym mi opowiada - żeby stworzył ezoteryczną teorię wszystkiego. Za każdym razem odmawiał, twierdząc, że gdyby to uczynił, "ludzie w białych płaszczach przyszliby i go zabrali". Podejrzewam jednak, że opublikowanie tych informacji oznaczałoby dla niego złamanie uroczystych [...] przysiąg.
W pewnym więc sensie napisałem książkę, którą on powinien był napisać."
(ze Wstępu)