Lubię gotować, piec, smażyć, próbować, jeść. Uważam, że smak to piękny zmysł, jaki przyszło nam mieć. Dzięki niemu możemy delektować się wieloma pysznymi daniami, smakować plony, jakie daje nam matka natura. Gdy zamykamy oczy, zmysł smaku i węchu się wyostrza, do naszych kubków smakowych docierają najwspanialsze doznania. To naprawdę błogi stan.
Żeby sobie urozmaicić eksperymenty w kuchni często posiłkuję się przepisami innych. Nierzadko są to spisywane na kartce szybkie przepisy od koleżanki, czy znalezione ciekawe połączenia składników w Internecie.
W mojej, już coraz bardziej pokaźnej biblioteczce, książki kucharskie zajmują całkiem pokaźną półkę. Jest to cały przekrój dań całego świata. Choć przyznam, że najbliżej mi jest do kuchni polskiej, prostej, smacznej i z produktów łatwo dostępnych.
Gdy zobaczyłam na stronie Wydawnictwa Prószyński i Ska książkę kucharską z daniami kuchni ukraińskiej, postanowiłam się z nią zapoznać. Uważałam, że kuchnia ta będzie zbliżona do naszej, polskiej.
Jakież było moje zdziwienie, gdy otrzymałam przesyłkę, a w niej cudownie wydaną, przepiękną książkę, która okazała się "nie tylko kulinarną".
Olia Herkules urodziła się na Ukrainie, natomiast obecnie mieszka w Londynie. W swojej książce "Sielskie smaki. Nostalgiczna podróż kulinarna" wraca do czasów dzieciństwa, wspomina kuchnię babci, mamy, opowiada o ludziach, krajobrazach, o smakach i zapachach.
W części pierwszej wspomina letnią kuchnię, czyli typowy na Ukrainie budynek (oprócz domu), w którym był piec, krzesła i stół i w którym gospodynie domowe gotowały posiłki w sezonie letnim.
Pamiętam z dzieciństwa, że u mojej babci była taka "dodatkowa kuchnia", ona jednak znajdowała się w domu, wchodziło się do niej z sieni, babcia tam gotowała jedzenie dla świń, krów i ptactwa domowego. Osobnego budynku nie kojarzę.
Dalej autorka opisuje ogólnie "smaki Ukrainy". Jest to bardzo zróżnicowany kraj o skomplikowanych i burzliwych dziejach. Na przestrzeni wieków przechodziła często z rąk do rąk, doświadczała wielu najazdów.
Położenie geograficzne, zróżnicowanie terenu, klimatu, różnorodność warzyw i owoców, dostęp do mórz Czarnego i Azowskiego sprawiają, że kuchnia ukraińska jest niezwykle ciekawa i różna od naszej.
Czy lepsza, czy gorsza? To będę sprawdzać, testując przepisy, które znajdują się w książce.
Ułożone są one w 7 częściach tematycznych: kiszonki, śniadania, zupy, pieczywo, warzywa, mięsa i desery.
Zarówno każda część, jak i przepis zaczynają się od wspomnień autorki, przywołuje ona swój rodzinny dom, lub opowiada, jak radzi sobie z przygotowaniem tego dania obecnie, mieszkając w Wielkiej Brytanii.
Największą ozdobą książki są przepiękne zdjęcia, na które mogłabym patrzeć godzinami. Przedstawiona jest na nich zwykła wieś, dom, chatka, pole, ale w taki sposób, że nie można od nich oczu oderwać.
Polecam tę książkę nie tylko osobom lubiącym gotować, ale również tym, którzy chcą nacieszyć oko czymś pięknym - bo taka jest ta książka.