Stare centrum Tarnowa jest czymś w rodzaju korony wieńczącej szczyt niewielkiego wzgórza. Kolorowe, zadbane, jedno-, dwu-, najwyżej trzypiętrowe kamieniczki od Wałowej, poprzez Targową, Bernardyńską, aż do ulicy Szerokiej, jak strażniczki otaczają najstarszą część miasta. Ze środka tej korony odważnie strzelają w niebo wieże ratusza i okazałej katedry.
Tarnów nie jest, na szczęście, wielką, hałaśliwą metropolią. Mimo że nie jest również małym miasteczkiem, coś w nim uspokaja, pozwala na szczególny rodzaj relaksu. Ale czy tylko dzięki temu jest miastem wyjątkowym? Chyba nie. Tarnów jest miastem, w którym budowle i architektoniczne akcenty z rożnych epok współistnieją harmonijnie niczym dobrzy sąsiedzi. Tyle że ten specyficzny architektoniczny ład nie jest wyłącznym powodem tej wyjątkowości.
Jest jeszcze coś. co jest widoczne wszędzie i godne podziwu. Tym czymś jest ogromna pieczołowitość i pokora, z jaką Tarnowianie dbają o wszelkie ślady życia swoich przodków, szczycąc się tymi śladami tak, jakby chcieli podkreślić, że mają dobrą pamięć.
Patrząc na ratusz mam wrażenie, ze nie tylko ja podziwiam to miasto. Co wrażliwsze maszkarony wieńczące jego ściany, pootwierały szeroko swoje gęby, wpatrując się z zachwytem w stary Tarnów.
Publikacja dwujęzyczna (jęz. polski i angielski)
Wydanie 3 uaktualnione