Wydawać by się mogło, że nie ma nic osobliwego w beztroskim wylegiwaniu się latem na tropikalnej plaży, filmowaniu podczas urlopu miejscowych obyczajów czy zakupie pamiątek: choćby miniaturowej wieży Eiffla albo kiczowatej Statui Wolności. Tymczasem wszystkie te czynności, którym tak beztrosko się oddajemy, zostały wnikliwie opisane, a postać nowoczesnego turysty stała się ważnym symbolem aspiracji i dążeń w naszej globalnej kulturze. Próbuje nas o tym przekonać amerykański socjolog Dean MacCannell, który posunął się do tego, że dzisiejszych turystów nazwał wręcz nową klasą próżniaczą. Jednakże ta coraz liczniejsza grupa próżniaków różni się od sławnej leisure class, opisanej jeszcze pod koniec XIX wieku przez Thorstaina Veblena. Niegdysiejsze przejawy próżnowania na przykład ostentacyjna konsumpcja, sport, kultywowanie cech staroświeckich, określone typy ubrań dostępne były nielicznym, stanowiąc źródło prestiżu i zazdrości. Z próżnującym turystą jest już inaczej, gdyż ten nie otacza się luksusowymi przedmiotami, ale zajmuje kolekcjonowaniem doświadczeń niczym zdjęć w rodzinnym albumie. I to właśnie wrażenia z kolejnych eskapad są towarem najbardziej pożądanym, o którym można będzie rozpowiadać znajomym.