"… po chwili ukazał się Todik. Był w złotej koronie, różowym poranniku mamusi, a na szyi miał zawieszony ogromny klucz. Siedział na tronie i strasznie głośno wzdychał:
– Ach, jak mi smutno, ach, jak mi źle, ach, uuu…
– Ach, jak mi smutno, ach, jak mi źle, ach, uuu…
Nagle przed nim stanęła Arika. W ręku trzymała tłuczek od mięsa, a długa nocna koszula babci spływała aż do ziemi.
– Dzień dobry, królewiczu – powiedziała – jestem dobrą wróżką.
– Dzień dobry, wróżko, ach, jak mi smutno, uuu…
– Dlaczego płaczesz tak żałośnie? Co tu masz na szyi?
– To jest klucz od naszego pałacu. Ale tam nikogo nie ma.
I dlatego też nurzam się w strumyku rozpaczy.
– A gdzie jest król miłościwy i twoja czcigodna matka, panie?…"
– Dzień dobry, królewiczu – powiedziała – jestem dobrą wróżką.
– Dzień dobry, wróżko, ach, jak mi smutno, uuu…
– Dlaczego płaczesz tak żałośnie? Co tu masz na szyi?
– To jest klucz od naszego pałacu. Ale tam nikogo nie ma.
I dlatego też nurzam się w strumyku rozpaczy.
– A gdzie jest król miłościwy i twoja czcigodna matka, panie?…"