To nie jest powieść sensacyjna, lecz czyta się tę książkę jakby nią była. To w ogóle nie jest powieść. Ale tak jakby ta książka nią była.
Cezary Łucyk zebrał pod jednym tytułem 666 pism, które powstały w Biurze Pisania Podań w Białymstoku. Cezary Łucyk prowadłził to Biuro w latach 1968 – 1986.
Pisma te były kierowane do konkretnych urzędów i zawierają wszystkie potrzebne informacje. Za stertą słów ukrywają się ludzkie losy, niejednokrotnie pokręcone jak labirynt wydłubany w korze przez korniki.
Mówiąc inaczej: można z tych dokumentów spisać niejeden scenariusz filmowy. Być może gdyby Agatha Christie czy Joe Alex poznali owe akta, mielibyśmy na półkach księgarskich nowe arcydzieła literatury kryminalnej. A pan Cezary Łucyk, jako współautor, sprzedałby prawa autorskie do ekranizacji filmowych. I stałby się milionerem.
Książka jest podzielona na dwie nierówne części. Po pierwsze mamy ogólne działy. W drugiej części czytamy życiorysy ludzi i jednocześnie zapoznajemy się z dokumentami, które wytworzyli oni w przeciągu swojego życia.
Można się zadumać nad losem bohaterów 666 podań, można zadać niejedno pytanie. Co kieruje losem człowieka. Czy człowiek jako „pojedynczy atom”ma tak naprawdę wpływ na swoje życie? Człowiek nie zdaje sobie sprawy tak na co dzień że dopiero gdy zetknie się z bezduszną biurokracją, dowiaduje się że tak naprawdę jeden podpis pod dokumentem może zmienić jego życie. I co ciekawsze nie zapamiętasz drogi p...