Stephanie Calman ujawnia swoją osobliwą niezdolność do bycia dorosłą. W wieku czterdziestu lat uświadamia sobie, że choć dokonała wielu "dorosłych" rzeczy - pochowała ojca, wyszła za mąż, urodziła dzieci - wcale nie stała się dorosła. Chociaż fizycznie czuje brzemię swoich lat, emocjonalnie nadal jest najgorszą uczennicą w klasie. Nadal też boi się uroczystych przyjęć, pająków, szczęśliwych zakończeń, wszelkich grup i ciemności. Być może życie powinno przypominać matematykę, w której nie wolno przejść na wyższy poziom, jeśli nie opanowało się niższego. Autorka zadaje sobie fundamentalne pytania na temat obu płci, objaśnia, czemu kobiety powinny spędzać więcej czasu w kuchni, dlaczego mężczyźni mają zamglone spojrzenie na widok rozbierającej się żony i czemu owoce nie zawsze nam służą. Odważna, szczera i zabawna książka Stephanie Calman daje nadzieję wszystkim złym rodzicom i wszystkim nie do końca dorosłym.