Kraków 30.03.2024 – właśnie tego dnia miałam okazję po raz kolejny posłuchać Boga Metalu wraz z całą ekipą Judas Priest. To wspaniałe doświadczenie natchnęło mnie do przeczytania autobiografii Roba Halforda, która już trochę kurzyła się na półce.
Do Judas Priest Halford dołączył w 1973 roku, z niewielką przerwą (spowodowaną chwilową niepoczytalnością Halforda, tak sądzę :P) wydziera się tam do dziś. A robi to cholernie dobrze!
„Wyznanie” nie jest tylko zlepkiem wesołych historii, które gdzieś tam się wydarzyły w bardzo bogatej historii zespołu. Przede wszystkim to historia chłopaka pochodzącego z okolic Walsall, który od zawsze wiedział, że jest gejem, ale wiedział również, że nie może tego ujawnić. Nawet kiedy był już znaną gwiazdą metalu, krążył po publicznych toaletach szukając partnera, a ujawnienie swojej orientacji było dla niego koszmarną wizją. Przecież jest wokalistą supergrupy metalowej, fani nie zniosą tego, że jest homoseksualistą! Tak przynajmniej wtedy myślał.
Dopiero w 1998 roku przyszedł ten moment, w którym Rob Halford wyznał prawdę. I właściwie nic się złego nie wydarzyło. Judas Priest nadal tworzy (właśnie jestem w trakcie przyswajania nowego albumu), Halford nadal drze paszczę, a fani go kochają. I oby pozostało tak jak najdłużej!