Weźmy na warsztat taką nieobcą nam sytuację. Klient robiący zakupy stoi przy kasie. Dłuży mu się, bo z powodu awarii transferu danych z magazynu działu mięsnego do kasy nie można wczytać kodu kreskowego wątroby wieprzowej. A klient o niej marzy. Dostaje spazmów. Ruga kasjerkę, przewraca oczami. Kasjerka dzwoni do jednego, potem drugiego przełożonego. Następnie do obsługi technicznej. Denerwuje się, przeprasza. W tym samym czasie gdzieś daleko, siedem pięter nad miastem, rozpętuje się pandemonium. Próbujemy usunąć defekt – my, konstruktorzy oprogramowania, ukrywający się za nowoczesnymi interfejsami. „Za firewallem” opisuje trzy miesiące z życia korporacji teleinformatycznej. Przedstawieni w książce bohaterowie, zaangażowani w niezwykle ważny projekt, próbują ukończyć go na czas, pomimo wielu przeciwności. Książka pokazuje realia pracy w branży IT, w której autorka przepracowała przeszło dziesięć lat. Większość ludzi wie, kim są informatycy. To odziane w niemodne swetry osobniki, generujące problemy. Można na nich pomstować, ale też trochę trzeba się ich bać, ponieważ dysponują tajemną wiedzą. „Za firewallem” próbuje odczarować świat programistów, pokazując ich codzienne problemy, kłopoty osobiste, fobie i przesądy.