Opinia na temat książki Zapach śmierci

To jest chyba moje pierwsza książka tego autora. Mam z nią pewien problem, właściwie umieściłabym ją na pograniczu kryminału i powieści obyczajowej. Oczywiście jest zagadka kryminalna. W zrujnowanym starym szpitalu na strychu odkryte zostają zmumifikowane zwłoki kobiety. Przez przypadek zostają odkryte następne zwłoki, tym razem w zamurowanej sali. Kto w ten dziwny sposób chciał ukryć zwłoki? Zostaje wezwany nasz główny bohater i zarazem narrator powieści antropolog sądowy doktor David Hunter. Jednak samo śledztwo gdzieś się toczy obok głównego nurtu opowieści. Natomiast my poznajemy życie doktora Davida Huntera, jego problemy osobiste i zawodowe, wędrujemy z nim z miejsca na miejsce, czasami z celem, czasami bez celu. Nawet opis pracy antropologa sądowego bywa nudnawy. Co prawda mamy pewien element grozy wiszący nad bohaterem, czyli kobietę, która próbowała go już raz zabić i nie została ujęta. Jednak główną zaletą albo wadą naszego bohatera jest pakowanie się w problemy i dzięki temu śledztwo się rozwija. Właściwie to byłam bardziej zaangażowana, w jakie kłopoty wpakuje się doktor Hunter, niż w samo śledztwo. Zawsze czytając takie kryminały mam skojarzenie ze sztuką teatralną. Tam, jeżeli w pierwszym akcie na scenie pojawia się pistolet, to w ostatniej musi paść strzał. Tutaj jest podobnie. Czekałam na ten końcowy strzał, aby wszystko stało się jasne. Dostajemy dwie trzymające w napięciu sceny kulminacyjne. Natomiast ciekawe są postacie drugoplanowe, bardzo dobrze wykreowane różnego rodzaju osobowości.

Sprawnie napisany kryminał, który mimo mementami dłużyzn słucha się z przyjemnością. Mnie bardziej interesowały postacie drugoplanowe niż sam główny bohater. Jako asystent przy pracach w kuchni sprawdził się.

PS.Czyta Wojciech Żołądkowicz.