Nagle usłyszała żałosny płacz. Był głuchy, jakby rozbrzmiewał w pustym pomieszczeniu. Domyśliła się, że musi dochodzić z zamku. Potykając się, gorączkowo biegła w stronę budowli. Zaczęła schodzić do podziemi. Było tam ponuro i wilgotno. Prawie nic nie widziała, szła więc po omacku. Jedynie cichnący płacz dziecka wyznaczał jej drogę. Nagle zawadziła stopą o coś miękkiego. Nachyliła się. Pod palcami poczuła kocyk. Potem ? serce niemal jej stanęło ? wyczuła maleńką rączkę. Na ziemi leżało malutkie dziecko?