„A czy jest ktoś, kto kłania się tronowi i nie chce na nim zasiąść? ”
Sage jest sierotą i jak większość sierot w królestwie, głoduje. Aby przeżyć kradnie, jednak nie zawsze uchodzi mu to płazem. Poznajemy go, gdy tłucze go Rzeźnik, a na ratunek przybywa arystokrata Conner, który wbrew woli chłopca wykupuje go i siłą zabiera do swojej posiadłości. W czasie drogi orientuje się, że Conner podróżował po sierocińcach całej Cathyi, z których w sumie wykupił czterech chłopców. Każdy z nich zastanawia do czego są mu potrzebni. Conner wyjaśnia, że królestwo stoi na skraju wojny domowej i jedyne co może ustabilizować sytuacje w kraju jest pojawienie się zaginionego przed czterema laty księcia Jarona. Jednak Conner ma pewność, że on nie żyje, dlatego postanawia posadzić na tronie mistyfikatora. Do posiadłości Connera w Fartenwood dociera jedynie trzech z czterech wykupionych chłopców, a a miejsce w pałacu jest tylko dla jednego z nich. Kto okaże się najlepszym z fałszywych książąt?
„Gwiazdy świecą dziś dla ciebie.”
Pierwsza część Trylogii Władzy nie ma w sobie nic z fantasy. Nie ma tutaj smoków, czarodziejów, wampirów, ani nawet wróżek (i chwała za to!). Jedyną nieziemską cechą świata przedstawionego są ziemie i królestwa, których nie ma w naszej rzeczywistości. Wszystko inne przypomina czasy średniowieczne. Autorka zastosowała to ciekawe rozwiązanie prawdopodobnie z uwagi na to by nikt nie mógł jej zarzucić zmiany istotnych elementów naszej historii. Moim skromnym zdaniem okazało się to strzałem w dziesiątkę i wyjątkowo spodobała mi Cathyia.
„Nie boję się już diabłów, bo najgorszy z nich mieszka w moim domu!”
Bohaterowie książki byli zaskakującą i ciekawą mieszanką charakterów. Dumny, uparty, sprytny i przebiegły Sage, silny, lecz nieco ociężały Roden oraz najlepiej wyedukowany z nich Tobias, to główni kandydaci na miejsce fałszywego księcia. Każdy z nich ma tyle samo wad, co zalet, przez co nie wiadomo jak im kibicować. Siłą rzeczy mój wybór padł na naszego narratora, czyli Sage, który urzekł mnie swoją godnością i porywczością. Poza chłopcami polubiłam jednego ze strażników Connera- Motta. Co do samego Connera długo nie wiedziałam co o nim myśleć. Czy był prawdziwym czarnym charakterem z krwi i kości, czy bardziej fanatykiem pragnącym nie tyle władzy, co dobra kraju. Swoją odpowiedź dostałam. Zrozumiałam także, że od dawna nie czytałam książki z tak barwnie i intrygująco wykreowanymi bohaterami. Aż chciałoby się powiedzieć, że postacie z książki są jej najmocniejszą stroną, jednak nie jest to prawda. "Fałszywy książę" ma mocną i dobrze zbudowaną fabułę, która wciąga. Dowód? Przeczytanie książki zajęło mi nie cały dzień.
„Jeśli nie jesteś dość silny, żeby znosić te wszystkie rany, to powinieneś zacząć ich unikać.”
Pierwszy tom Trylogii Władzy potrafił mnie zwodzić długo, jednak ostatecznie sprawił, że odkrywanie wszystkich tajemnic było prawdziwą przyjemnością. Nie zostało pominięte wyjaśnienie nawet najmniejszego wątku! Najważniejsze jednak jest, że nie nudziłam się nawet przez chwilę, a zakończenie (ponieważ to po nim możemy osądzać książkę) było fenomenalne i że się tak wyrażę z mocnym tąpnięciem! Nie mam najmniejszego pojęcia, co autorka zaserwuje nam w drugim tomie, ale wierzę, że będzie równie niesamowity, co ten.
Jak widać jako w pełni zachwycony lekturą czytelnik, nie znalazłam w lekturze ani jednej wady, dlatego bez zastanowienia polecam wszystkim "Fałszywego księcia"!