Babskie "Mission Impossibe" muśnięte słońcem z plaż "Słonecznego patrolu", z domieszką błękitnej krwi to skojarzenia, jakie przyniosła mi lektura książki "Gwiazda Północy, Gwiazda Południa". Jak, już na wstępie, możecie zauważyć Joanna Lampka to kobieta o bujnej wyobraźni.
Fabuła
Na kontynencie zachodnim trwa wojna pomiędzy Królestwem Żeglarzy a Cesarstwem Słońca. Kobiecy oddział wywiadu, pod dowództwem oficer Aline podejmuje się misji uwolnienia mistrza El-Li. W trakcie jej realizacji dziewczyna wikła się w romans z następcą tronu Cesarstwa. Złote plaże, palące słońce tworzą błogi klimat, ale Aline musi być czujna. Powinna nie tylko pamiętać o misji, ale również, za wszelką cenę, chronić swoją prawdziwą tożsamość. Przystojny surfer, który wprawia jej ciało w drżenie, to też wytrawny polityk. Nie powinna mu ufać.
"Gwiazda Północy, Gwiazda Południa" to fantasy pełne akcji i miłości. Nie bez powodu na początku recenzji przywołałam filmy z cyklu "Mission Impossible". Bohaterki powieści przemykają się jak cienie po uliczkach Cesarstwa, wspinają się jak Spiderman po budynkach, są wyczulane na każdą próbę śledzenia, czy rozszyfrowania ich tożsamości, no i oczywiście realizują krok po kroku opracowany plan. W to wszystko wkrada się wątek damsko-męski. Możemy się zastanawiać, czy jest on kluczem do celu, formą kontroli, pożądaniem, czy czystą miłością. A może wszystkim po trochu? Najważniejsze, że rozpala niczym letnie słońce. Rozpala bohaterów i, miejmy nadzieję, czytelników.
Świat zaprojektowany przez autorkę wydaje mi się oryginalny. Joanna Lampka połączyła stare z nowym. Z jednej strony mamy słońce, surferów, kamery, komunikatory, a z drugiej dwie skłócone monarchie, magię, zakon, plemię w środku lasu. Świetnie podkreśla to różnice między patriarchalnym, konserwatywnym, zimnym Królestwem, a swobodnym w obyczajach, słonecznym Cesarstwem.
Moja subiektywna ocena książki, będzie jednak umiarkowana. Mam poczucie, że Joanna Lampka nie go końca umiała, przynajmniej mi, opowiedzieć tę historię. Dość długo nie mogłam zrozumieć zaprojektowanego przez nią świata, charakteru konfliktu między Królestwem, a Cesarstwem, i przedmiotu misji Aline. Wiedziałam, jakiej słucha muzyki, jakie ubrała buty, ale nie wiedziałam, co ona właściwie robi.
Zatrzymam się na chwilę przy butach. Na początku książki Joanna Lampka trzy razy wspomina, że Aline ubrała skórzane baleriny. Miały (chyba) podkreślić to, że dziewczyna ceni sobie wygodę, bo wybrała je zamiast ciężkich żołnierskich butów. Pytanie, czy ta informacja była ważna w tym momencie (podkreślam, że jest to początek powieści i dopiero poznajemy bohaterów), czy nie lepiej poświęcić uwagę charakterowi misji i miejscu, w którym akcja się odbywa. Te nieszczęsne buty zakuły mnie w oczy, bo równolegle czytałam powieść "Syn" Jo Nesbø i tam autor również kilkukrotnie podkreślił jakie obuwie nosi bohater. Różnica była taka, że norweski pisarz zrobił to w momencie, kiedy już fabuła była w zaawansowanym stadium i wiedzieliśmy o co się rozchodzi, a wspomnienie o adidasach dla biedoty fajnie podkreśliło beznadziejność sytuacji, samotność i zagubienie bohatera.
Mniej więcej w połowie powieści "Gwiazda Północy, Gwiazda Południa", zaczęłam sobie układać co i jak. Dostałam więcej informacji, poznałam gezę konfliktu, który toczy się na Kontynencie Zachodnim. Wyglądało to trochę tak, jakby autorka przypominała sobie, że wypadałby o tym napisać. Problem w tym, że dla mnie, jako dla czytelnika, było już trochę za późno. Moja ciekawość i zaangażowanie spadły do minimum i ciężko było je podnieść.
Posumowanie
Rzadko to robię, ale tym razem, przed napisaniem recenzji zerknęłam na opinie innych czytelników. Mam wrażenie, że książka została bardzo ciepło przyjęta. Dlatego też, jeżeli cokolwiek zainteresowało was w opisie tej powieści, sprawdźcie co inni o niej napisali. Ciężko mi powiedzieć, czy książka w której, nie do końca wszystko zrozumiałam, jest zła czy dobra.
Jeżeli lubisz dynamiczne fantasy z miłosnym wątkiem, być może Joanna Lampka i jej bohaterowie zdobędą twoje serce.