Przy wyborze książki zasugerowałam się opisem na okładce:
Ewa jest niepokorna. Nie potrafi znaleźć sobie miejsca w zwykłej szkole. Kiedy zostaje wyrzucona z kolejnej placówki, trafia do St. Magdalene - szkoły dla wybitnie uzdolnionej młodzieży. Po zajęciach w laboratorium przez nadmierną ciekawość, niezaspokojony głód wiedzy i sekundę nieostrożności Ewa zostaje zaatakowana przez tajemniczy wirus wywołujący groźną gorączkę. Umiera, ale po kilku minutach wraca do życia. Wkrótce w szkole pojawia się tajemniczy Sethos Leontis, przystojny i mroczny nowy uczeń. To nieustraszony rzymski gladiator z II wieku naszej ery, który próbując rozwiązac zagadkę śmiertelnego wirusa, przeniósł się w czasie do współczesności. W dziewczynie Sethos rozpoznaje swoją ukochaną Livię, zamordowaną prawie dwa tysiące lat wcześniej. Ewa jednak go nie pamięta... Obyczajowa opowieść, antyczny dramat z romantycznym wątkiem są bogatym tłem dla współczesnej powieści obyczajowej dla nastolatków. Całość to ciekawe i rozbudowane postaci, ale również fabuła skonstruowana w bardzo logiczny i przekonujący sposób mimo swojej złożoności. Gorączka podczas lektury.
Wydał mi się bardzo kuszący. Intuicja także podpowiadała, że to dobry pomysł. Jednak nim książka do mnie dotarła trafiłam na opinie, która lekko ochłodziła mój zachwyt. Czekanie okazało się tym bardziej nurtujące.
W wolnej chwili poszukałam informacji o autorce.
Dee Hulman skończyła anglistykę na uniwersytecie w Yorku i rozpoczęła studia na wydziale ilustracji w Akademii Sztuk Pięknych Harrow. Napisała i zilustrowała wiele książeczek. Od dziecka marzyła by zostać pisarką. „Gorączka” jest jej pierwszą powieścią dla nastolatek. Obecnie pracuje kontynuacją.
Na początku skupię się na bohaterach. Ewa jest bohaterką taką, jakie lubię – inteligentna, buntownicza i o nienagannej urodzie. Jest samotniczką, bojącą się zaufać ludziom. Trudne dzieciństwo, niezbyt dobre stosunki z matką, ojczymem nauczyły ją dystansu do świata zewnętrznego. Jest to postać, która stała mi się niespodziewanie bliska.
Sethos jest bohaterem mniej realnym. Przystojny, dobrze zbudowany, wojowniczy – zakochany w tej jedynej, przy której inne nie miały szans. Jego postać wydała mi się bardziej wyobrażeniem ideału, a nie kimś, kto chodzi po ziemi.
Ruby – to jest postać, która na początku wydała mi się dobrą osobą, cóż okazała się symbolem tych „niby przyjaciół”
Są jeszcze inni, ale oni odgrywają mniej ważne role.
Książka podzielona jest na trzy części. Pierwsza, to przedstawienie bohaterów. Autorka opisuje ich życie nim pojawiła się tytułowa gorączka. Przedstawia dwa odległe światy. Część druga to styczność z wirusem i reakcja bohaterów na to co, później ma miejsce, a ostatnia to spotkanie dziewczyny z gladiatorem. Bardziej realna i współczesna część.
Akcja jest ciekawie pomyślana i dobrze dopracowana. Połączenie dwojga bohaterów jest interesujące.
Na pewno nie jedna osoba zastanawia się jak się porozumiewali, jak gladiator odnalazł się w naszych czasach? Cóż ja przynajmniej miałam takie pytania w głowie. Otóż autorka bardzo ciekawie wybrnęła z sytuacji. Można by powiedzieć, że ułatwiła sobie i czytelnikowi drogę do dalszej części wydarzeń. Sprytne zagranie, lecz często spotykane.
Książka napisana jest w narracji pierwszoosobowej, obydwojga głównych bohaterów. Jak dla mnie to jest ogromny plus, ponieważ lubię widzieć wydarzenia oczami obu stron. W tej powieści inna narracja nie zdałaby egzaminu.
Język jest lekki, dobry w czytaniu. Treść zaciekawia, pochłania całkowicie. Książka zawiera bardzo dużo informacji o życiu w Starożytnym Egipcie, wirusologii i medycynie. Autorka dopracowała szczegóły.
Czytając odczuwa się powiew czegoś nowego, innego. Chwilowe oderwanie od znanych tematyk, chociaż nie ukrywam, że podczas czytania miałam wrażenie jakbym coś podobnego czytała – podobne sytuacje – małe zapożyczenia, sugestie z innych powieści. Być może to tylko moje odczucia.
Autorka nie poszła na łatwiznę. W powieści można doszukać się takich gatunków jak fantastyka, romans, dramat i s-f. Taka mieszanka może wprowadzić w osłupienie, a tym samym zainteresować dużą grupę potencjalnych czytelników.
Nie jest to książka emocjonalna – nie jest suchą relacją, ale też nie wywołuje zbytnich uczuć, chociaż koniec okazał się bardziej wylewny.
Ograniczone opisy nie hamują tempa podczas czytania, a dają lekki zarys miejsc, osób. Dla mnie to jest plus, ale nie wszyscy taki styl lubią.
Cóż „Gorączka” okazała się dla mnie bardzo ciekawą pozycją na weekend. Nie mogę zaprzeczyć, że gdy już w pełni pogrążyłam się w treści nie mogłam się od niej oderwać. Ciekawość o dalsze wydarzenia, losy bohaterów była większa od obowiązków, ale nie ukrywam, że drażniło mnie urywkowe odkrywanie niektórych wydarzeń, a co niektóre, chociaż były do przewidzenia, to zostały odsłonięte na końcu. Ta niepewność jest nie do zniesienia, a nie czytam nigdy zakończenia, aby sobie ulżyć.
Mi osobiści książka bardzo przypadła do gustu, ma wiele elementów, które cenie w powieściach. Oczywiście będę czekać na pojawienie się kolejnej części.