Namaluj mi słońce recenzja

Cudowna!

Autor: @clouds ·3 minuty
2014-01-25
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Nie ma dwóch takich samych ludzi. Jeden to typowy dresiarz, inny hipster, jeszcze inny wiecznie nakręcony imprezowicz. Jednak ludzie, którzy mają wspólne zainteresowania, pasje łączą się w grupy. I to ich trzyma razem. Wspólne poglądy, zamiłowania. Swego rodzaju „klej” na innych. I choć wiele jest subkultur, choć wewnątrz nich tworzą się paczki, to jednak każdego z tej grupy coś wyróżnia. Tak samo jest z książkami. Są różne gatunki. Od YA, poprzez dystopię, paranormal i wiele innych, skończywszy wreszcie na love story. Tak jakoś w naszej człowieczej cywilizacji się przyjęło, że napisane książki przydziela się do poszczególnych „grup”. Ale tak jak w społeczeństwie ludzkim, tak i pomiędzy tomami książek w danych gatunkach znajdujemy te nie warte ani chwili naszego czasu, jak również „perełki”. Chciałabym Wam przedstawić jedną z nich.

Sabina jest trzydziestoparoletnią singielką, która po ukończeniu studiów i nieudolnych poszukiwaniach stałej pracy, założyła własny biznes. Jest „przyjacielem do wynajęcia”. Twierdzi, zresztą słusznie, porównując lata jej pracy widać różnice, że ludziom potrzebna jest osoba, której można się wygadać, która nas wysłucha i nie będzie oceniać. Która nie zdradzi naszego sekretu, ale zachowa go dla siebie, pozwoli wypłakać się na swoim ramieniu, wyżalić, podzielić swoimi sukcesami i porażkami. Jest taką „dobrą wróżką” dla innych. Odwiedza również szpitale, hospicja. Pewnego dnia, kiedy wychodzi do parku na przerwę, zaczepia ją mała jasnowłosa dziewczynka, Marysia. Z początku ich rozmowa nie należy do najprzyjemniejszych, Sabina, choć jest już po trzydziestce, nie przepada za dziećmi. Wręcz ich nie trawi. Co jednak zmienia w niej przypadkowo napotkana dziewczynka. Po usilnych prośbach Marysi, nastaje „okres próbny” ich przyjaźni. I ta mała dziewczynka i ta duża, obie nie mają pojęcia jak ich wspólna relacja wpłynie na przyszłe życie całej trójki. Trójki, bo na horyzoncie pojawia się ojciec Marysi.

Gabriela Gargaś – z wykształcenia ekonomista bankowiec, z zamiłowania optymistka, marzycielka i autorka książek. Jest prawdziwą „dobrą duszyczką” dla każdego napotkanego człowieka. Jak każda niepoprawna romantyczka w wolnych chwilach zaczytuje się w książkach, ale też je pisze. Pisze i to fenomenalnie, jej książki zdobywają serca polskich czytelniczek, czemu wcale się nie dziwię. Godne pochwały jest jej motto życiowe ” Sztuka życia to cieszyć się małym szczęściem”. Co takiego zrobiła, że zdobyła tyle fanek?

Przyznaję się bez bicia, że nie czytam romansideł. Tak jakoś wyszło, że „bywam” w innych gatunkach. Kiedy dostałam propozycję zrecenzowania książki, miałam mieszane uczucia. Przeczytałam jednak opis i postanowiłam, że zaryzykuję. I to był strzał w dziesiątkę! Większość love story, o ile się orientuję, to pojedyncze książki, rzadko kiedy są to serie. Tak jest i w tym przypadku, jest to historia zawarta w jednej części. Swoją drogą, do sięgnięcia po tą książkę zachęciła mnie też okładka. Niby taka zwykła, pospolita, a jednak urocza. Podoba mi się.

A teraz to, na co wszyscy czekają, czyli ocena książki. W „NAMALUJ MI SŁOŃCE” występuje narracja pierwszoosobowa. Co uważam za plus, bo w ten sposób czytelnicy są w stanie lepiej poznać główną bohaterkę, czasami prędzej niż ona sama uświadamiają sobie pewne fakty, gdyż bohaterka nie chce się do tego przyznać, bądź o tym nie myślała wcześniej. Bohaterowie są niezwykle wyraziści, prawdziwi, nie ma sztucznego słodzenia, jest za to odpowiednia porcja tragedii. W szczególności polubiłam Marysię. Jej dziecięcą niewinność, brak zahamowań, co do zadawania niektórych pytań, jej ciekawość, delikatność. Jest nad wyraz dojrzałą dziewczynką, bardzo mądrą. Czasami takie bezbronne dziecko potrafi wiele nauczyć starsze od siebie osoby. Przy tej książce śmiałam się do rozpuku, wypłakiwałam się do poduszki, wzruszałam się. W skrócie ujmując, dostarczała mi emocji o wysokim natężeniu. Kolejnym plusem jest fakt, że autorka wzięła pod swe pióro zwykłych ludzi, nie żadne diamenty, nikogo wyróżniającego się. I dlatego książka wydaje się być bardziej realistyczna.

„NAMALUJ MI SŁOŃCE” jest tak ciekawą książką, że nawet nie miałam ochoty zaglądać kilka kartek do przodu (co mi się niekiedy zdarza, ale walczę z tym! poza tym dzieje się to w przypadku nudnych lektur, a ta książka do takich nie należy), pełną humoru, ciekawych dialogów. Pomiędzy wierszami można również dostrzec zaangażowanie i pasję, z jaką autorka pisała książkę, za co bardzo jej jestem wdzięczna. G.G. sprawiła, że moja opinia, na temat polskich autorów/ek książek znacznie się podwyższyła, przywróciła mi wiarę w naród polski.

Z czystym sercem:

6/6

Za możliwość zapoznania się z książką dziękuję Wydawnictwu Feeria
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Namaluj mi słońce
3 wydania
Namaluj mi słońce
Gabriela Gargaś
8.2/10

Sabina jest przyjacielem do wynajęcia. Spotyka się z samotnymi ludźmi, którzy nie mają z kim porozmawiać o swoich kłopotach, i cierpliwie wysłuchuje ich problemów. Sama jednak nie ma udanego życia – ż...

Komentarze
Namaluj mi słońce
3 wydania
Namaluj mi słońce
Gabriela Gargaś
8.2/10
Sabina jest przyjacielem do wynajęcia. Spotyka się z samotnymi ludźmi, którzy nie mają z kim porozmawiać o swoich kłopotach, i cierpliwie wysłuchuje ich problemów. Sama jednak nie ma udanego życia – ż...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

"Namaluj mi słońce" Gabrieli Gargaś to powieść, na którą miałam ochotę od dawna, ale niestety trudno było ją zdobyć. Tym bardziej ucieszyłam się, gdy okazało się, że mam okazję jej wysłuchać w formie...

@Moncia_Poczytajka @Moncia_Poczytajka

„Namaluj mi słońce” – jakże często słyszymy taką prośbę od dziecka. Czy wystarczy wtedy wziąć do ręki żółtą kredkę lub farbkę i kawałek kartki i… namalować słońce? Często tak, ale jak się okazuje nie ...

MA
@maggie.p

Pozostałe recenzje @clouds

Kiedy byłem dziełem sztuki
Absolutny geniusz

Czym jest unikalność? Jakie prawa rządzą dzisiejszym światem? Ile ludzie są w stanie poświęcić, by stać się widzialnym, kimś rozpoznawalnym, kimkolwiek, kogo by zauważano...

Recenzja książki Kiedy byłem dziełem sztuki
Krwawy szlak
Idealna dla fanów Igrzysk Śmierci

Istnieją rzeczy, które potrafią człowieka odciągnąć od bardzo pilnych i ważnych spraw, jak na przykład: przygotowania do świąt, uczenie się do przyszłych egzaminów gimnaz...

Recenzja książki Krwawy szlak

Nowe recenzje

Mieszko. Wyjście z cienia
"Mieszko. Wyjście z cienia"
@tatiaszaale...:

Nie można stać w miejscu, trzeba przeć do przodu i do przodu. Bo kto nie idzie dalej, a stoi czy na zadku siedzi zadowo...

Recenzja książki Mieszko. Wyjście z cienia
Nechemia
W drodze przez XVII Rzeczpospolitą.
@sweet_emily...:

--*_*_*_*_* Jest rok 1666, w Konstantynopolu objawił się Mesjasz. Na jego spotkanie wyruszają tłumy Żydów. Wśród nich N...

Recenzja książki Nechemia
Kelner w Paryżu
Za kulisami paryskich restauracji
@maitiri_boo...:

„Kelner w Paryżu” to nie tylko opowieść o pracy za kulisami paryskich restauracji, ale także głębokie spojrzenie na lud...

Recenzja książki Kelner w Paryżu
© 2007 - 2024 nakanapie.pl