Kiedy wydawnictwo Filia ogłosiło właśnie TĘ premierę, wśród książkowej społeczności zawrzało. Rebecca Yarros cieszy się ogromnym powodzeniem u czytelników, więc jej bardziej fantastyczna odsłona sprawiła, że wielu zaczęło wprost przebierać nogami z niecierpliwością. Pozycja Foruth wing podbiła zagraniczny rynek, jednak jak mogło wypaść u nas? Ja Wam powiem, że z mojej perspektywy... Czwarte skrzydło to było coś.
Violet ma aspiracje, by zostać skrybką. Książki stanowią dla niej najlepsze towarzystwo i dziewczyna właśnie wśród nich widzi swoją przyszłość. Jej matka jednak ma inne plany – Violet ma pójść w ślady pozostałych członków rodziny i trafić do grupy osób, które pragną zostać jeźdźcami smoków. Jednak w momencie, gdy nie cieszysz się wysokim wzrostem i siłą, smoki oraz inni kandydaci mogą Cię bardzo łatwo wyeliminować. Każdy kolejny dzień przybliża Violet do spełnienia życzenia swojej matki, ale zbliżająca się bezlitosna wojna może skutecznie odmienić los dziewczyny oraz jej najbliższych. Zwłaszcza że władze uczelni prawdopodobnie skrywają okrutną tajemnicę...
Zaczynając lekturę tej książki, absolutnie nie spodziewałam się tego, jak mocno wciągnie mnie ta historia i jak bardzo smoki zdominują moje życie przez nadchodzące tygodnie. Choć książkę skończyłam jakieś trzy tygodnie temu, to wciąż wracam do niej myślami i no cóż, chyba znalazłam kolejną książkę do listy najlepszych powieści 2023 roku.
Główna bohaterka powieści od początku przypadła mi do gustu. Choć jest to taka typowa postać z młodzieżowego fantasy, to jednak jest w niej coś, co po prostu mnie do niej przyciągnęło. Violet jest bohaterką, która z jednej strony nie chce sprzeciwić się woli matki, ale z drugiej daje z siebie absolutnie wszystko, by tym samym udowodnić samej sobie, że jest w stanie dokonać tego wszystkiego, co przykładowo jej rodzeństwo. Podobała mi się kreacja tej postaci i cieszę się, że wszystko poszło właśnie w tę stronę — brzmi to banalnie, ale tak właśnie jest.
Smoki, tajemniczy wrogi mężczyzna oraz widmo zbliżającej się wojny stanowią mieszankę prawie że wybuchową i jednocześnie absolutnie fascynujące wątki, które z każdą kolejną stroną przytrzymywały mnie mocniej przy lekturze tej książki. Przyznaję, ponad jej połowę pochłonęłam w jeden dzień — nie potrafiłam się temu oprzeć, a smoki... SMOKI to zdecydowanie ogromny plus całej tej powieści i no cóż, jestem prostym człowiekiem, nie potrafiłam ich tutaj zignorować i ocenić negatywnie (choć nie wszystko było takie idealne, jakby się mogło wydawać).
Rebecca Yarros ma bardzo dobre pióro i zdecydowanie czułam tutaj to, że autorka ta ma już pewne doświadczenie w słowie pisanym. Ukłony należą się również w stronę tłumaczki, Sylwii Chojnackiej, której praca umożliwiła mi poznanie tej powieści w naszym rodzimym języku, ale i nie czułam tutaj zgrzytu, co czasami się zdarza w przypadku tłumaczonych tekstów. Nie wiem co prawda, jak wypada polskie tłumaczenie w odniesieniu do oryginału, ale ja oceniam naszą polską wersję językową — która po prostu jest bardzo dobra.
Fourth wing. Czwarte skrzydło to książka, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła i mimo pewnych znanych mi już schematów z powieści fantasy, bawiłam się świetnie podczas lektury tej pozycji. Historia Violet wciągnęła mnie bez reszty, rozkochała w smokach i sprawiła, że już nie mogę doczekać się kolejnego tomu, bo zakończenie tego było... naprawdę mocne. Jeśli poszukujecie czegoś właśnie w tym gatunku, to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł.