Darkfever Karen Marie Moning to urban fantastyka dla dorosłych, którzy lubią odkrywać równoległe światy od zera. Mroczna opowieść pełna magii wrzuca nas na głęboką wodę od pierwszej strony. Tajemnicza zbrodnia, mity i legendy Irlandzkie, fae i akcja trzymająca w napięciu. Jakie sekrety skrywa w sobie Darkfever?
„- To niemożliwe.
Uśmiechnął się nieznacznie.
- Przyjdzie taki czas, panno Lane, kiedy zaprzestaniesz używać tego słowa.”
MacKayla wyrusza do Irlandii znaleźć tego, kto zamordował jej siostrę, Alinę. Policja bezradnie rozkłada ręce, a tajemnicza wiadomość na poczcie głosowej nie daje Mac spokoju. Poszukiwanie mordercy w mieście, w którym zaczynają się dziać zagadkowe rzeczy, nie należy do najłatwiejszych. Wszyscy mówią, że zwariowała, że naraża siebie na takie niebezpieczeństwo i że nie wie, kim jest. W Mac drzemie moc, która pozwala jej widzieć więcej niż inni. Czy to dar, czy przekleństwo? Jaka magia kryje się w Dublinie? Wskazówki zostawione przez zamordowaną doprowadzają do miejsca, w którym wszystko zaczyna wydawać się możliwe. Ale czy aby na pewno?
„W ciemności kryją się gorsze rzeczy niż ja.”
Darkfever jak gra w szachy.
To mistrzowska rozgrywka, podczas której autorka przewiduje ruch przeciwnika. Powoli odkrywa swoje karty, każdy sekret mąci bardziej w głowach, a intryga się zagęszcza. Rozwiązanie zagadki kusi jak zakazany owoc. Mam wielką słabość do odkrywania równoległego świata razem z bohaterką, gdy sama muszę poznać reguły i zakazy. Poznawanie magii jest niezwykle fascynujące. Sami wpadamy w zastawione pułapki przez autorkę. Zaczynamy się zastanawiać, z czym przyjdzie się Mac zmierzyć. Co będzie dla niej trudniejsze: stwory czy może podążanie za wskazówkami zmarłej siostry?
„Chcesz wierzyć w czarne i białe, dobro i zło. W bohaterów, którzy są naprawdę bohaterscy, i w złoczyńców, którzy są po prostu źli. Ale przez ostatni rok nauczyłam się, że życie rzadko jest takie proste. Dobrzy faceci mogą robić naprawdę złe rzeczy, a źli faceci mogą czasem zaskoczyć czymś dobrym.”
Darkfever jest skonstruowany jak rasowy kryminał, a jednak nie brakuje fantastycznych elementów, które nadały tej opowieści zupełnie innego wymiaru.
Ma się wrażenie, że główna bohaterka siedzi z nami na herbacie i opowiada historie tak jak dobrej przyjaciółce, co się ostatnio wydarzyło u niej w życiu. Poznajemy jej wszystkie przywary i zalety. Trudno polubić Mac od pierwszych stron, jest bardzo skupiona na sobie, niezwykle chaotyczna. Tkwi w niej skaza, która może irytować czytelników, a narracja pierwszoosobowa potęguje to uczucie. Widać jednak powoli zmianę bohaterki, jestem ciekawa, jak Mac rozwinie się w kolejnych tomach. Jej opowieść próbujemy poukładać sobie w głowie jak układankę, pionki na szachownicy, spleść wszystko w całość, bo mam wrażenie, że Karen Moning posłużyła się magią fae i na czytelnikach. Nie raz i nie dwa zostaniemy zaskoczeni, zwłaszcza rozwiązaniami fabularnymi.
„- Czasami, panno Lane – powiedział – trzeba zerwać z przeszłością, żeby móc spojrzeć w przyszłość. To nigdy nie jest łatwe. To jedna cech rozróżniających osoby, które przetrwają, od ofiary. Zapomnieć o tym, co było, by przetrwać to, co jest tu i teraz.”
Między bohaterami aż iskrzy, a słowne przepychanki mają specjalne miejsce w moim sercu. Nie brakuje ironii, sarkazmu, robienia sobie na złość. Prosty język opowieści nadaje jej lekkości, przez co książka się sama czyta. Żałuję, że jest tak krótka, a za wiele czasu zostało poświęcone na mniej istotne sprawy: makijaż, ubrania, różowe paznokcie. Choć domyślam się, że ten zabieg miał na celu podkreślenie charakteru Mac, która powoli ulega zmianie. Większe zainteresowanie wzbudził we mnie Jericho, który przyciąga do siebie tą mroczną, niedostępną aurą. Misja, z którą wyruszają nasi bohaterowie, wywoła wiele emocji, a to najbardziej cenię w fantastyce.
Weekend z książką
Wejście do świata Darkfever rozbudziło mój apetyt na więcej, aż bym przeczytała już po angielsku kolejne części. Fae i niebezpieczny, magiczny świat, tajemnicza zbrodnia dynamiczne zwroty akcji, irlandzki folklor okraszony ostrymi jak brzytwa dialogami. Idealna powieść na weekend z książką, który ma zabrać nas do równoległego świata, pozwolić przeżyć niebezpieczną przygodę i dobrze się przy tym bawić.
„Zakochałaś się w potencjale mężczyzny. My tak rzadko dzielimy ten sam punkt widzenia, a jeszcze rzadziej przejmujemy się tym, by go wspólnie osiągnąć. Przestań tęsknić za mężczyzną, którym według ciebie mógłbym być, i dokładnie przyjrzyj się temu, którym jestem.”