Książkę Jasona F. Wrighta "Szczęście do wzięcia" otrzymałam kilka lat temu jako nagrodę w jednym z konkursów blogowych. A, że dziś właśnie potrzebowałam krótkiej historii, którą będę mogła przeczytać za tzw. "jednym posiedzeniem", to zdecydowałam się właśnie na tę niespełna 170 stronicową opowieść.
"Szczęście do wzięcia" to tak naprawdę nieco bardziej rozbudowane opowiadanie, które swoim klimatem luźno nawiązuje do świąt Bożego Narodzenia. A że ten wyjątkowy okres w roku ma zawsze swój niepowtarzalny urok i magię, to opisana w książce historia Hope Jensen idealnie wpisuje się właśnie w ten czas.
Maleńka dziewczynka pozostawiona w przydrożnym barze ze wzruszającym listem od biologicznej matki zdobyłaby serce każdej osoby. Przygarnięta i zaadaptowana przez samotną kobietę o nazwisku Louise Jensen zyskuje dom, miłość i dobre życie. Kiedy Hope jest już dorosłą kobietą, ambitną dziennikarką, jej matka umiera na raka i dziewczyna zostaje na świecie zupełnie sama. Niespodziewany, anonimowy prezent otrzymany w okolicach Bożego Narodzenia skłania bohaterkę do przeprowadzenia własnego śledztwa. Hope pragnie poznać tajemnicę słoika wypełnionego drobnymi pieniędzmi, który otrzymała bezpośrednio po tym, jak ktoś włamał się do jej mieszkania i je splądrował. W rozwikłaniu i opisaniu tej historii Hope upatruje szansę także dla samej siebie. Być może w ten sposób zasłuży wreszcie na kolejny zawodowy awans?...
Ta świąteczna opowieść wydała mi się z jednej strony bardzo amerykańska, tak charakterystyczna dla mieszkańców Stanów Zjednoczonych, którzy lubują się we wszelkich imprezach i akcjach charytatywnych i chętnie w nich uczestniczą. Z drugiej strony historia ma za zadanie poruszać duszę czytelników, otwierać ich serca na dobroć i bezinteresowną pomoc drugiemu człowiekowi. I moim zdaniem całkowicie spełnia swoje zadanie. Bo przecież zgodnie z popularnym powiedzeniem "Szczęście się mnoży, gdy się nim dzieli".
Historia opisana przez autora jest ckliwa i cukierkowa aż do bólu. Bohaterowie zostali wyidealizowani do tego stopnia, że zatracili swój realizm, może poza Hope, która chyba jako jedyna zmaga się z życiowymi rozterkami, popełnia błędy i miewa wyrzuty sumienia. Z drugiej strony należy pamiętać, że historia Jamesa F. Wrighta miała być taką właśnie świąteczną baśnią, która poruszy serca i przypomni o tym, co w życiu ważne.
"Szczęście do wzięcia" może stanowić idealny scenariusz na film familijny, a morał z niego płynący byłby bardzo dobrym podsumowaniem świątecznego zabiegania.
Historia, choć krótka, ma spory potencjał. Czyta się szybciutko i łatwo. Szkoda, że niektóre wątki zostały jedynie zasygnalizowane. Liczyłam też na więcej emocji i wzruszeń, które do mnie jakoś zbytnio nie docierały. Książeczka pięknie wydana, przyciąga wzrok i niemal sama wpada w ręce. Szkoda tylko, że jej lektura pozostawia spory niedosyt.