Orlęta Lwowskie – młodzi ludzie, nastolatki, mieszkańcy miasta nie godząc się na zajęcie przez żołnierzy austro-węgierskich pochodzenia ukraińskiego większości gmachów publicznych we Lwowie oraz utworzenie Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej z wielkim oddaniem i determinacją walczyli o każdą ulicę, każdy gmach, każdą kamienicę czekając na posiłki wojska polskiego. Jak podaje Wikipedia w walkach we Lwowie od 1 do 22 listopada 1918 roku włącznie uczestniczyło z bronią w ręku lub w służbach pomocniczych 6022 osób, w tym 1374 uczniów szkół powszechnych i średnich oraz studentów. 2640 nie przekroczyło 25 roku życia, najmłodszy miał 9 lat.
Pośród wichrów i zamieci
Idą, idą Lwowskie Dzieci,
Drży karabin w słabej dłoni,
niech ich Łaska Boska broni.
Czemu łza z twych oczu płynie,
Wszak nie każdy żołnierz ginie,
Tylko pacierz zmów, może wrócę zdrów
I zobaczę wolny Lwów.
Prowadź, prowadź, Panno Święta,
Walczą Lwowskie dziś Orlęta,
Przysięgają Tobie święcie:
Polskim Lwów na wieki będzie.
Zapał w młodej duszy płonie,
Kulom nadstawiają skronie.
Święty domu próg nie przekroczy wróg,
A więc prowadź, prowadź, Bóg!
Słowami tej patriotycznej pieśni anonimowego autora chcę Was zachęcić do sięgnięcia po najnowszą powieść Piotra Tymińskiego zatytułowaną „Lwowski ptak”. Autor w bardzo interesujący sposób przybliżył czytelnikom tamte tragiczne wydarzenia, które w konsekwencji doprowadziły do odzyskania miasta i wycofania się oddziałów ukraińskich ze Lwowa w maju 1919 r.
Tońka, Antonina, Antosia – szesnastoletnia dziewczyna pragnie włączyć się do walki o utrzymanie Lwowa. Jej brat Franciszek od dłuższego już czasu walczy o niepodległość w szeregach polskiej armii, a ona teraz właśnie ma okazję przyłączyć się do obrońców ukochanego miasta. Niestety dla dziewcząt przewidziano jedynie rolę sanitariuszki, ewentualnie funkcję łączniczki, nie ma nawet mowy o udziale w zorganizowanej walce z wrogiem. Zdeterminowana bohaterka wzorem mitycznej Amazonki przebiera się w mundur szkolny brata i staje w szeregach Orląt jako Hipolit A. Szpak. Biegając z meldunkami po mieście pomiędzy punktami oporu, walcząc z karabinem w dłoni, stawiając czynny opór Tońka czuje się spełniona. Dziewczyna ma wiele szczęścia. Jej nieustraszone działania, odwaga i wytrwałość pomagają skutecznie niszczyć wroga…
Nie po raz pierwszy Piotr Tymiński bardzo ciekawie opisuje dziejowe wydarzenia. Fakty historyczne oraz warstwa fabularna ściśle łączą się ze sobą i uzupełniają. Z niezwykłą wnikliwością i szczegółowością autor oddaje realia tamtych dni. Ani przez moment nie wątpimy, że obrona Lwowa właśnie tak wyglądała, a młodzi ludzie biorący udział w walkach z całą pewnością ochoczo i odważnie stawali do boju. Autentyzm opisywanych wydarzeń poparty prawdą historyczną pozwala nam przyjąć te zdarzenia za pewnik. Postać Tońki bardzo przypadła mi do gustu. Dziewczyna w czepku urodzona mimo ustawicznego narażania się na śmierć cudem unikała kul i odłamków. Momentami zastanawiałam się, czy rzeczywiście jedna osoba może mieć aż tyle szczęścia?… Zakończenie nadzwyczaj trafnie dopasowane do reszty zdarzeń daje do myślenia i jest bezbłędnym podsumowaniem całej opowieści.
Powieść podzielona jest na części. W pierwszej poznajemy Antoninę i samo miasto na krótko przed 1 listopada, kiedy to rozpoczyna się batalia o Lwów. I tutaj zabrakło mi trochę atmosfery tamtych dni. Nie pasował mi ten spokój i beztroska, kiedy wszyscy mieszkańcy już wiedzieli co się święci. Nie odczułam napięcia towarzyszącego młodym ludziom zgłaszającym się na ochotnika do obrony miasta. W części drugiej, kiedy w szeregi Orląt wstępuje Hipolit wszystko wokół bohaterów nabiera zupełnie nowego znaczenia, niepokój wzrasta, poruszenie ogarnia mieszkańców i tak jest przez kolejne części aż do finału.
„Lwowski ptak” wspaniale wpisuje się w stulecie odzyskania niepodległości. To powieść dla dorosłych czytelników, ale także, a może nawet przede wszystkim dla młodzieży. To przecież opowieść o takich samych młodych ludziach tyle, że żyjących w dużo trudniejszych czasach, dla których patriotyzm to była oczywistość, konkretna postawa, świadome działanie. A dziś?…
Pierwsza refleksja jaka mi się nasunęła po zakończonej lekturze jest taka, że z prawdziwą przyjemnością obejrzałabym „Lwowskiego ptaka” na kinowym ekranie. A resztę moich wrażeń już znacie, a zatem pozostaje mi tylko zaprosić Was, Drodzy Czytelnicy, do lektury tej rewelacyjnej powieści. Warto przenieść się do 1918 roku i przeżywać wraz z bohaterami ich heroiczną walkę o utrzymanie Lwowa, polskiego Lwowa.
Panie Piotrze – serdecznie dziękuję.