Feralny dzień. Ever Bloom wraca ze swoją rodziną z obozu. W wyniku wypadku, do którego dochodzi gdy ojciec próbuje wyminąć zwierzę, które wbiegło przed maskę ich samochodu, dziewczyna traci swoich najbliższych. Tylko ona jakimś cudem wyszła cało z tego zdarzenia. Zmuszona jest zamieszkać ze swoją ciotką, jako że jest to jedyna żyjąca krewna dziewczyny. Wraz z przeprowadzką zmienia się i charakter Ever. Z przebojowej, zawsze olśniewającej, dobrze ubranej, po prostu popularnej w swoich kręgach nastolatki staje się szarą myszką kryjącą swoją piękną twarz pod kapturem obszernych bluz, które teraz zwykła nosić. Zaczęła też słuchać jak najgłośniejszej muzyki, a iPod stał się jej nieodzownym towarzyszem. Robi to wszystko po to by zagłuszyć głosy, które wszędzie słyszy, głosy te to nic innego jak myśli mijających ją osób. Po wypadku Ever stała się medium...
Pewnego dnia do ich szkoły przenosi się nowy uczeń- nieziemsko przystojny Damen. Od pierwszego dnia oczarował sobą całą żeńską część szkoły. Całą z wyjątkiem Ever. Dziewczyny on bowiem w ogóle nie interesuje, nie chce nawet na niego spojrzeć. Ich znajomość zaczyna się dopiero pod koniec dnia gdy Damien prosi ją o pożyczenie egzemplarza lektury szkolnej, której do tej pory nie zdążył kupić. Wtedy to Ever zauważa bardzo dziwną rzecz w nowym uczniu. A mianowicie to że nie słyszy jego myśli ani nie widzi jego aury, a przecież takie rzeczy dzieją się tylko w czasie kontaktu z osobą zmarłą! Kim tak naprawdę jest nowy uczeń? Od tego momentu dziewczynę zaczyna ciągnąć do niego jakąś niewidzialna siła, po części spowodowana ciekawością a po części tym że dziewczynę urzekł nieznajomy. W wyniku wielokrotnych zmian akcji i niespodziewanych zdarzeń, sielanka ta zbyt długo nie potrwa. Pojawi się bowiem na scenie jej "odwieczna" rywalka- Drina. Czy Ever ją pokona? I czy miłość do Damena przetrwa te liczne burze?
Hm.. sama nie wiem co napisać o tej książce. Motyw zdolności które ujawniają się pod wpływem jakiegoś traumatycznego przeżycia jest przecież tak powszechnie dziś znany. A umiejętność czytania w myślach, i niemożność wykorzystywania tego daru w przypadku tylko jednej osoby skojarzył mi się od razu ze "Zmierzchowym" Edwardem. Na korzyść książki przemawia jednak to że miłość głównych bohaterów nie jest cukierkowa, nie mają wszystkiego podanego na tacy i nie da się ich przypisać do szufladki pt. "żyli długo (choć naprawdę długo) i szczęśliwie".
Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Pani Noel posiada lekki styl co przecież jest naprawdę ważne w tego rodzaju lekturach. Dowiadujemy się wielu szczegółowych informacji o bohaterach, co ułatwia jeszcze bardziej czytanie. Zaskakujące obroty wydarzeń i wybory bohaterów, które momentami zdawać by się mogły być irracjonalne tylko zwiększają zaciekawienie z jakim czytamy książkę.
Wielu bohaterów przykuło moją uwagę. Bardzo polubiłam Damena, Ever, Haven i Milesa. Jednak z nieznanego mi dotąd powodu chyba najbardziej lubię ciotkę Ever- Sabine. Mimo iż nie czytamy o niej zbyt dużo (co minimalnie zmieni się w dalszych częściach) to odniosłam bardzo pozytywne o niej wrażenie. Mało jest dorosłych, którzy mimo pracy w kancelarii adwokackiej byliby tak wyluzowani, i tak życzliwi w stosunku do innych. Na korzyść jej przemawia tez to że mimo iż Ever jest tylko jej dalszą rodziną to traktuje ją jak swoją własną córkę.
Okładka od razu przykuła moją uwagę. Jest mroczna i wręcz hipnotyzująca. Po przeczytaniu książki jednak nadal nie wiem kto jest na okładce. Najbardziej logiczne byłoby stwierdzenie że jest to Ever jednak główna bohaterka jest blondynką. Coż... nie mam pojęcia. W każdym razie okładka bardzo mi się podoba, na jej korzyść przemawia w szczególności jej prostota.
"Ever" jest lekturą poprawną, jednak bardzo krytyczne oko zdoła dostrzec w niej sporo niedociągnięć. Książkę polecam tym, którzy przepadają za paranormal romance, oraz tym którzy mają jakieś wolne popołudnie bez konkretnego książkowego planu. Historia pozwoli odpłynąć od codzienności...