„Przysięgam ci miłość” jak sam tytuł wskazuje jest opowieścią o uczuciu łączącym dwoje ludzi. Ale jest to miłość trudna, miłość zakazana, miłość ponad wszystko i aż po grób. Namiętność łącząca młodą dwudziestodwuletnią dziewczynę i starszego od niej o 16 lat księdza od zawsze stanowiła i nadal jest tematem tabu, z którym postanowiła się zmierzyć w swojej debiutanckiej powieści Karolina Maria Buczak.
Sięgając po tę książkę byłam ciekawa jak odnajdzie się w takiej niełatwej materii młoda pisarka, tym bardziej, że wciąż mam w pamięci powieść Colleen McCullough i kultowy serial „Ptaki ciernistych krzewów”. Zastanawiałam się, czy otrzymam choćby namiastkę tamtej opowieści osadzoną w naszym rodzimym klimacie.
Kinga podczas pobytu w swojej rodzinnej miejscowości spotyka Adama – księdza wikarego z miejscowej parafii. Oboje są sobą zauroczeni od pierwszego spojrzenia w czyste, zielone oczy. Współpraca przy organizacji koncertu charytatywnego stwarza szansę na bliskie spotkania dwojga bohaterów. Ich uczucie kwitnie, a wraz z nim pojawia się dylemat moralny. Należy dokonać wyboru pomiędzy pozostaniem w stanie kapłańskim, a zrzuceniem sutanny i podążeniem za miłością do kobiety…
Niestety nie jestem usatysfakcjonowana lekturą tej opowieści i zastanawiam się czy temat nie przerósł trochę autorki. Motyw zakazanej miłości, zmaganie się z przeciwnościami, brak akceptacji środowiska zostały jedynie zaakcentowane podobnie jak praca Kingi w hospicjum. Zabrakło mi emocji, zabrakło wewnętrznej walki z własnym sumieniem, zabrakło dojrzałego podejścia do zasad wiary. Pani Karolina na niespełna dwustu stronicach podjęła tak dużo różnych wątków, że można byłoby nimi obdzielić dwukrotnie dłuższą powieść. Wszystkie zostały potraktowane powierzchownie i żaden z tematów nie został w pełni wyczerpany. Historia ma duży potencjał, doceniam niebanalny pomysł na fabułę, ale wykonanie zupełnie do mnie nie trafiło. Prosty wątek romansowy bez większych emocji, infantylne dialogi pomiędzy parą bohaterów, Adam – niby dojrzały mężczyzna prawie czterdziestoletni, a zachowuje się jak nieopierzony młokos, za którego decydują hormony.
„Przysięgam ci miłość” to debiutancka powieść, więc na niektóre niedociągnięcia można przymknąć oko, tym bardziej, że książkę czyta się szybko i łatwo. Na pewno nie sięgnęłabym po nią ponownie, ale historia miłości dojrzałego księdza i młodej dziewczyny może posłużyć jako niewymagające czytadełko na jeden wieczór. Przeczytajcie i oceńcie sami.