Świąteczna gorączka recenzja

Świąteczna gorączka nie jest lekturą wymagającą. Ale właśnie tego się spodziewamy, sięgając po nią. Lekkiej książeczki, takiego rozluźniacza, trochę odmóżdżacza. Czegoś na przyjemne spędzenie zimowego wieczoru, ze świątecznym klimatem w tle i hmm, patrząc na okładkę, czegoś, co sprawi, że zrobi nam się zdecydowanie gorąco ;)
Sara i Mikołaj. Ona pracuje w szpitalu, na oddziale pediatrii, on jest biznesmenem, który od lat sponsoruje również szpital, w którym dziewczyna pracuje. I no cóż, od pierwszego spojrzenia, on chce ją mieć. Nie, nie, nie żadne miłostki, żadne uczucia. Łóżko. 
Opis z tyłu książki nie jest do końca prawdziwy, bo pani doktor szczególnie odporna na urok Mikołaja wcale nie jest ;)
Książka czyta się ogromnie szybko, ale szczerze mówiąc, przez pierwsze kilkadziesiąt stron był to dla mnie jeden z niewielu plusów. Nawet takie typowe odmóżdżacze muszą coś w sobie mieć. Tym bardziej, że książka ma same świetne i wręcz rewelacyjne oceny i opinie! Tymczasem tutaj w większości po prostu czytałam, bez większych emocji, wypieków na twarzy. Nawet te "gorące sceny" takie były, bo były. 
Z czasem jednak lektura stawała się coraz bardziej przyjemna, odrobinę bawiła i zaczęła mi się podobać. Oczywiście, jak to w takich historiach, nie zabrakło wkurzania się na bohaterów i ich idiotyczne zachowanie ;) 
A Mikołaj... mimo, że dupek, znajdzie sobie miejsce w Waszych serduszkach ;) Zresztą, może za tą dupkowatością, kryje się coś więcej?