Twórczość Joanny Lampki była mi wcześniej nieznana. Przyznaję bez bicia, że nie wiedziałam, że istnieje autorka o takim nazwisku. Kiedy otrzymałam propozycję zrecenzowania najnowszej powieści pani Joanny, zdecydowałam się ją przyjąć - poznam warsztat autorki, sposób tworzenia przez nią fabuły oraz kreowania postaci. Czy Gwiazda Północy, Gwiazda Południa to była dobra lektura, taka, jakiej oczekiwałam?
Między Królestwem Żeglarzy a Cesarstwem Słońca trwa konflikt. Aline, dowódczyni żeńskiego oddziału wojskowego pochodzącego z neutralnej Sagesii, bierze udział w trudnej akcji polegającej na uwolnieniu mistrza El-Li. Dziesięć wysportowanych i niebezpiecznych kobiet podejmuje się tego zadania, wiedząc, jak trudne ono będzie - zważywszy na fakt, że przeciwnicy znają sztukę programowania mózgu... Sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana, kiedy Aline nawiązuje bliską relację z księciem, a konkretniej następcą tronu Cesarstwa Słońca. Czy młoda kobieta poradzi sobie z tak wieloma trudnościami i wypełni swoją misję?
Zacznę od postaci głównej bohaterki. Aline z początku nie zachwyciła mnie swoim sposobem bycia. Nie wiem, czym było to spowodowane, ale niestety tak właśnie było. Dopiero po przeczytaniu kilku następnych rozdziałów, zaczęłam odczuwać w stosunku do niej szacunek i ciekawość jej kolejnymi poczynaniami. Autorka wykreowała tę postać bardzo dobrze - czuć było, że bohaterka ta stoi na własnych nogach, jest z krwi i kości i czytelnik z łatwością może sobie wyobrazić jej działania.
O pozostałych bohaterach nie jestem jednak w stanie napisać nić więcej. Mia, czyli właściwie najbliższa przyjaciółka Aline, to postać równie ciekawa, ale z mojej perspektywy została ona potraktowana trochę po macoszemu. Owszem, przewijała się podczas ważniejszych wydarzeń, ale nie miałam tak naprawdę okazji, by poznać ją bliżej. Może w jakiejś następnej książce? Z kolei Ian, czyli wspomniany wcześniej książę, nie do końca przypadł mi do gustu – po prostu. Choć zdawał się wyrozumiały i został przedstawiony jako taki naprawdę dobry następca, który będzie postępował zupełnie inaczej, to nie udało mu się rozbudzić we mnie ciepłych uczuć.
Jeśli chodzi o akcję tej powieści, to momentami pędzi ona na złamanie karku. Przy pierwszych rozdziałach nie potrafiłam się wciągnąć w tę historię (choć bardzo chciałam), ponieważ mnogość bohaterów, ich imion oraz dość wolna jeszcze akcja nie napawała mnie optymizmem, przez co ciężko mi było przebrnąć przez ten początek. Na szczęście Joanna Lampka po kilku rozdziałach zaczęła kręcić coraz szybciej kołowrotkiem, a ja zaczęłam coraz bardziej wsiąkać w tę historię. Jako czytelnik odnalazłam tutaj wszystko: dynamizm, ciekawych bohaterów, zaskakujące zwroty akcji oraz nieodłączną właściwie brutalność (ale ten aspekt trzeba poznać samemu podczas lektury).
Mam jednak pewien zarzut, który tak naprawdę jest tylko moim osobistym wylaniem żali. Wpleciony tutaj wątek romantyczny był dla mnie dezorientujący. Oczywiście, w opisie jasno jest zasugerowany taki stan rzeczy, ale miałam gdzieś tam nadzieję, że autorka nie pójdzie w tym kierunku. No i faktycznie nie poszła, ale nie da się ukryć, że ten wątek został tutaj mocno zarysowany, co nie wszystkim odbiorcom może się spodobać.
No ale! Gwiazda Północy, Gwiazda Południa to koniec końców bardzo dobra powieść. Jest dobrze napisana, logicznie, zachowano tutaj ten dynamizm akcji. Zakończenie także mnie trochę zszokowało, więc mam nadzieję, że na rynku pojawi się kontynuacja. Jeżeli ktoś z Was poszukuje dobrej powieści, przy której właściwie nie da się nudzić - to musicie poznać książkę Joanny Lampki.