Po książkę sięgnęłam z wielką rezerwą gdyż epoka w niej opisywana nie jest bliska mojemu sercu ani nie znajduje się w kręgu moich historycznych zainteresowań.
Po książkę sięgnęłam z wielką ciekawością zaintrygowana pozytywnymi opiniami i recenzjami na innych blogach.
Bałam się, że powieść przytłoczy mnie wiedzą o starożytnym Rzymie, pojęciami, bitwami.
Nic bardziej mylnego.
Wojny toczone przez Hannibala z Iberami czy z Italią opisane są w sposób, który pozwalał na jednoczesne czytanie i obserwowanie oczami wyobraźni. Obrazy same pokazywały się w głowie bez żadnego wysiłku. Dla kogoś kto zachwycił się filmem "Gladiator", "Troja" czy "300" książka ta będzie fantastyczną podróżą w czasie, spektaklem popisów starożytnych wojowników, inteligentnych wodzów, krwiożerczych i specjalnie wytresowanych do walki zwierząt.
Sceny wojenne zapierają dech w piersi. Czytając je nie wiadomo kiedy obgryzłam paznokcie po same łokcie kibicując to jednej to drugiej stronie.
Jednak mimo wszystko,wojna opisana choćby w nie wiadomo jak barwny, emocjonujący i spektakularny sposób, zawsze pozostaje wojną. Przynosi spustoszenie, okrucieństwo, niepotrzebną śmierć żołnierzy i cywilów, żal, złość i wiele innych uczuć. Cierpi przez nią wiele ludzi i przez wiele pokoleń i nigdy nie przynosi dobrego rozwiązania. "Pokój, nawet niesprawiedliwy, jest pożyteczniejszy niż najsprawiedliwsza wojna".
Santiago Posteguillo chciał w swojej książce przybliżyć nam życie dwóch z najsłynniejszych wodzów w dziejach świata. I choć w opisie czytamy, że skupił się wyłącznie na Scypionie Africanusie to ja bardziej i głębiej poznałam Hannibala. Czytałam o jego inteligencji i to on był genialnym strategiem, zaprawionym w boju, był geniuszem sztuki wojennej, potrafił zmotywować swoich żołnierzy nawet wtedy kiedy byli wycieńczeni, chorzy, bez wiary. Pchany chęcią zemsty (za śmierć ojca) a potem wielkiej chwały i bogactwa.
Przeciwnika Hannibala poznajemy od momentu narodzenia. Obserwujemy jego rozwój i dojrzewanie. Możemy zaobserwować jego talent w posługiwaniu się mieczem, taktyce wojennej i łatwości przyswajania wiedzy. Kiedy miała 17 lat pierwszy raz walczył z Hannibalem u boku ojca. Tam wykazał się wielką odwagą ale i wielką synowską miłością ratując konsula od pewnej śmierci. Nie było między nimi prawdziwej konfrontacji. Nie mogliśmy zaobserwować wiedzy i inteligencji Scypiona Africanusa w walce. Na szczęście jest druga część tej historii w "Legionach przeklętych" i "Zdradzie Rzymu". Może tam rozwinie skrzydła.
"Africanus. Syn konsula" to nie tylko powieść o wojnie. Poznajemy życie i obyczaje starożytnego społeczeństwa. Obserwujemy ich zachowanie w prywatnych domostwach jak i w miejscach publicznych. Odkrywamy życie i losy człowieka od najniższej warstwy społeczeństwa po senat i konsulów rzymskich. Oglądamy ich w sytuacjach chwały, wielkiego patosu ale i wtedy gdy udają się do domów publicznych, podczas żebrania czy podczas wykonywania wyroków na nieposłusznych legionistach.
Możemy przeczytać o rozrywkach Rzymian. 2, który w 5 r. p. n. e. podzielił mieszkańców Italii "na tych, którzy postrzegali teatr jako godny pogardy zagraniczny obyczaj, owoc greckich wpływów, zakłócających naturalny rozwój czystej rzymskiej myśli i sztuki, oraz tych, którzy mimo wszystko uważali wystawianie tych pierwszych przedstawień za ogromny postęp w życiu kulturalnym miasta".
Mimo moich początkowych obaw i ku mojemu zaskoczeniu książka przypadła mi do gustu. Chętnie oglądnęłabym ekranizację "Africanusa." Myślę, że ma spore szanse stać się hollywoodzkim hitem na miarę "Gladiatora" czy "Troi". Już zastanawiałam się nawet nad wyborem aktorów... :)