Akcja powieści skupiona jest wokół wesela Bee i Matta, jednak to nie oni są najważniejsi. Centralnymi postaciami powieści jest piątka samotnych gości weselnych: Hannah, która mimo upływu czasu wciąż nie może pogodzić się z rozstaniem z Tomem; Vicki- cierpiąca na depresję dekoratorka wnętrz, która nie spełnia swoich marzeń ze względu na "ciepłą posadkę"; Rob, który przez brak pieniędzy i ochoty na spotkanie ze starymi znajomymi oraz potrzebę opieki nad swoim schorowanym psem w zasadzie nie stawił się na weselu; Phil, który na przyjęcie został oddelegowany przez swoją matkę, która niespodziewanie się rozchorowała i Joe- wujek panny młodej prowadzący interes w Las Vegas. Dla każdego z nich ten wielki dzień Bee i Matta będzie także przełomowym dniem w ich życiu.
Książka podzielona jest na krótkie rozdziały, z których każdy poświęcony jest innemu singlowi. Rozdzialiki przeplatają się, uzupełniając bieżącą akcję. Autorka przeplata bowiem teraźniejszość z przeszłością- wydarzenia z przed lat wprowadza w formie wspomnień bohaterów, zamiast stosować retrospekcje. To całkiem trafiony zabieg- Goldstein swobodnie przechodzi z teraźniejszości w przeszłość, stopniowo odkrywając przed Czytelnikiem coraz to więcej szczegółów z życia bohaterów.
Powieść jest bardzo ciekawa i wciągająca, a dzięki zastosowanemu podziałowi i niezwykle lekkiemu językowi, czyta się ją błyskawicznie! Pełna humoru i amerykańskiej obyczajowości początkowo wydaje się nieco płytka i bez większej wartości, jednak warto wytrwać do końca- właśnie ostatnie rozdziały są decydujące, ukazują całą głębię i przesłanie "Singli". A przesłanie jest proste: czasem potrzebujemy jakiegoś bodźca, żeby zmienić swoje życie i walczyć o szczęście. Dużym plusem jest dla mnie to, że autorka nie przerysowała jednak tego "kopniaka". W przypadku większości postaci jest to raczej lekki przebłysk, niż wielkie olśnienie, ale czyż nie tak właśnie jest w prawdziwym życiu? To zwykle małe rzeczy są dla nas motorem napędowym i tak też jest w przypadku bohaterów "Singli". Dodatkowym atutem powieści, jest jej otwarta kompozycja- autorka nie zamyka historii poszczególnych bohaterów, informuje nas tylko o ich zamierzeniach. Jeśli Goldstein postanowi napisać kontynuację i przedstawić dalsze losy singli, pierwsza ustawię się w kolejce.
Sylwetki bohaterów są wyraźnie nakreślone. Każde z nich jest charakterystyczne na tyle, że nie sposób ich mylić. Żadna z postaci nie jest też wyłącznie czarna lub biała- są wielobarwni, żywi, dynamiczni i wzbudzają ogromną sympatię. Ja najbardziej polubiłam Roba- faceta, który pod maską niezależności kryje niezwykłą wrażliwość. Historia jego i jego psa bardzo mnie urzekła. Równie mocno spodobał mi się portret Phila- wielkiego mężczyzny, który jest niezwykle opiekuńczy i troskliwy w stosunku do swojej mamy i który z miłości do sąsiadki jest w stanie oglądać nawet "Seks w wielkim mieście".
Z pozoru mało ambitni "Single" okazali się fascynującym stadium człowieka. Bez wątpienia, to książka, która ma swój urok- nieco nostalgiczna, ale pełna humoru, motywuje pozytywnym zakończeniem, który wywołał szczery uśmiech na mojej twarzy.
Polecam wszystkim szukającym lekkiej, zabawnej lektury z dobrym finałem i nienachalnym morałem.