Z twórczością Anety Jadowskiej spotkałam się po raz pierwszy w 2018 roku i akurat przy okazji cyklu o Nikicie. Pokochałam tę bohaterkę i jej przygody całym sercem i nie mogłam doczekać się kolejnej powieści, która w całości będzie jej poświęcona. Doczekałam się. W kwietniu tego roku premierę miał pierwszy tom nowego cyklu o tej bohaterce, a mianowicie „Kroniki sąsiedzkie”.
Nikita porzuciła Zakon Cieni i próbuje żyć jak prawie normalny człowiek. Prawie, biorąc pod uwagę, że dzieli ciało z kimś, kto zdecydowanie człowiekiem nie jest. I prawie, bo nadal jest najemniczką i przyjmuje zlecenia, jednak teraz robi to na własny rachunek. Kiedy wraca z ostatniej misji zauważa u sąsiadów dziwne poruszenie, a także większą liczbę małych rysiów niż zazwyczaj. Jeden z nich – sześcioletni Michaś – jest bardzo do Nikity przywiązany i zachwycony nią i kiedy kobieta wraca do domu od razu opowiada jej o tym, co się stało. Jego tata i dwóch wujków, którzy wyruszyli na jego poszukiwania zaginęli w tajemniczych okolicznościach. Mały Ryś „wynajmuje” Nikitę, aby ta odnalazła jego zmiennokształtnych bliskich. Nikita jest gotowa przetrząsnąć Warsa i Sawę, a nawet poruszyć niebo i ziemię, byleby nie zobaczyć zawodu w oczach Michasia. Co się stało z zaginionymi rysiami? Czy Nikicie uda się ich odnaleźć żywych?
Ach, ależ to była przyjemność wrócić do Nikity, Robina, a nawet do Warsa i Sawy. Nie sądziłam, że aż tak bardzo stęskniłam się za tymi bohaterami i za magicznym światem stworzonym przez autorkę. Jeśli nie czytaliście cyklu o Nikicie, nic straconego, bez przeszkód możecie czytać tę powieść. Autorka płynnie wprowadza czytelnika w świat zamieszkiwany przez różnego rodzaju potwory i nie trzeba znać poprzedniego cyklu, aby doskonale się w powieści odnaleźć. Ja znam poprzedni cykl, chociaż czytałam go dawno temu. I wydaje mi się, że przez to przybliżanie czytelnikowi postaci Nikity i Robina, a także zasad funkcjonowania świata trochę zbyt wiele z tamtego cyklu zostaje zdradzone. Taki mały spoiler. Te rzeczy, o których tu dowiadujemy się od razu, tam odkrywaliśmy stopniowo i stanowiły pewnego rodzaju tajemnicę. Dlatego, o ile oczywiście macie ochotę poznać Nikitę lepiej i chcecie przeczytać poprzedni cykl, zalecam rozpoczęcie lektury właśnie od niego.
No co tu dużo mówić, lektura tej książki to wyśmienita przygoda. Autorka udowadnia, że polscy autorzy potrafią pisać fantastykę na światowym poziomie. Muszę pochwalić świetnie wykreowany świat, bogaty w detale i naprawdę ciekawych, wielowymiarowych bohaterów. Nikitę uwielbiam! Nie da się inaczej. Bardzo dojrzała i zmieniła się od czasu wydarzeń, które były jej udziałem w poprzednim cyklu. Chociaż jej trudne dzieciństwo ją ukształtowało, a przez to jest twarda, nieustraszona, niezwykle odważna, stała się też mniej szorstka, bardziej przystępna, otwarta na innych. Wspaniałe były sceny kobiety z małym Michasiem z sąsiedztwa, a także z resztą rodziny. Kiedyś Nikita była samotnikiem. Nadal lubi pobyć sama, ale wyraźnie widać, że brakuje jej towarzystwa najlepszego przyjaciela i dobrze czuje się w gronie licznej rodziny rysiów. Zaczęło jej na nich zależeć, chociaż sama nigdy nie podejrzewałaby się o takie uczucia. Warto jest mieć przyjaciela w Nikicie. Bo ona dba o bliskich sobie ludzi i nie pozwoli, aby chociaż włos spadł im z głowy. Z zabójczyni wypranej z emocji takich jak współczucie, zrozumienie, miłość czy strach stała się osobą wrażliwą na potrzeby innych, empatyczną i nawet sentymentalną, co doskonale w najnowszej powieści widać. A Robin, cóż, jest tak samo wspaniały jak wcześniej. Oddany Nikicie i przesympatyczny. Od razu potrafi zaskarbić sobie czyjeś zaufanie, nawet najbardziej nieufnych sąsiadów. Nikita i Robin to bardzo zgrany duet. Przyjaźnią się i kochają. Cieszy mnie też fakt, jak Nikita zmieniła się w stosunku do istoty współdzielącej jej ciało. I to, jak w tym układzie zmienił się Berserk. Stanowią teraz zgraną drużynę i potrafią współpracować. Moje serce w tej powieści zdobył jednak mały ryś, Michaś oczywiście. Genialny dzieciak. Żywiołowy, bystry, cwany i uroczy. Nic, tylko go schrupać.
Akcja w powieści toczy się przede wszystkim w Warsie, gdzie mieszkają Nikita, Robin i rodzina rysiów, ale trochę też w Sawie i w Dzielnicy Cudów. Świat, który stworzyła autorka nie przestaje mnie zadziwiać. Jego magia jest oszałamiająca i mocno oddziałuje na wyobraźnię. System magiczny jest może odrobinę skomplikowany, tym bardziej, że mamy tu do czynienia z różnymi rodzajami magii, nie sposób się jednak w tym wszystkim pogubić, bo autorka wszystko dokładnie opisała. Genialny jest wątek detektywistyczny. Sprawa zaginięcia rysiów nie jest tak prosta, na jaką wygląda na początku, a siły w nią zamieszane zaczynają przerastać nawet Nikitę. W związku z tym potrzebuje pomocy. Cudownie, że rodzina zaginionych tak bardzo włącza się w te poszukiwania. Uwielbiam wątki z wiedźmami z rodziny, z Karmą, która też się w książce pojawia i z postaciami z Dzielnicy Cudów, za którymi zwyczajnie zdążyłam się stęsknić. Akcja powieści jest dynamiczna, nie brakuje niebezpiecznych momentów, od którym włos na głowie się jeży i tych zaskakujących, które niespodziewanie wyskakują jak królik z kapelusza. Fajne jest rozwiązanie zagadki. Totalnie nieprzewidywalne. Jest też coś, czego się nie spodziewałam po tej powieści. Momenty wzruszenia. A końcówka to już w ogóle wyciskacz łez.
Jeśli chcecie wiedzieć, jakim cudem w sąsiedztwie Nikity znalazło się aż tuzin rysiów, co stało się ze starszymi rysiami i co z tym wszystkim wspólnego ma sernik (podobno pyszny), musicie sięgnąć po „Aferę na tuzin rysiów”. To kawał świetnej polskiej fantastyki, którą czyta się w szaleńczym tempie i z wypiekami na twarzy. Z całego serca polecam!