Do przeczytania 'Intruza' przymierzałam się naprawdę bardzo długi czas, mimo że większość opinii była bardzo pochlebna. Bałam się, że będzie to książka
przypominająca 'Zmierzch', którego do tej pory nie potrafię obiektywnie ocenić. Teraz jednak, po kilku dniach spędzonych z bohaterami 'Intruza' mogę szczerze napisać, że żałuję tylko, że tak późno przeczytałam tę wspaniałą historię, a 'Intruz' stał się jedną z moich ukochanych książek, do której na pewno nie raz powrócę.
Autorką 'Intruza' jest Stephenie Meyer, która sławę zawdzięcza popularnej sadze 'Zmierzch'. Urodziła się 24 grudnia 1973 roku. Dzieciństwo spędziła w Phoenix. Ma męża i trzech synów. Jest mormonką. Jest fanką zespołu Muse, za co nabiła sobie u mnie kilka plusów.
'Intruz' w przeciwieństwie do innych książek Meyer jest skierowany do dorosłych czytelników. Książkę można zaliczyć przede wszystkim do fantastyki, ale znajdziemy w niej również wiele elementów typowych dla powieści science fiction.
Akcja powieści rozgrywa się w przyszłości. Ciałami ludzi zawładnęły dusze - srebrne ciałka o niezidentyfikowanym kształcie. Maleńkie istoty wbrew pozorom są dobre, nie skore do przemocy. Mimo to nielicznie ocaleni ludzie muszą się przed nimi ukrywać. Jedną z takich osób jest Melanie. Młoda dziewczyna w czasie poszukiwań swojej kuzynki zostaje wytropiona przez Łowców - dusze tropiące zwykłych ludzi. Chcąc chronić swoich bliskich próbuje popełnić samobójstwo. Jej ciało jednak zostaje uzdrowione i wszczepione do niego zostaje dusza - Wegabunda. Dusza przeszukując myśli Melanie ma znaleźć drogę do innych ocalałych ludzi. Niespodziewanie jednak w nowych ciele Wegabundy wciąż jest Melanie, która chcąc nie chcąc podsuwa duszy wspomnienia dotyczące jej ukochanego Jerada i młodszego brata Jamiego. Dusza zaczyna czuć do nich to samo co jej żywicielka. Wegabunda i Melanie stają się sojuszniczkami i starają się odnaleźć ukochane sobie osoby na własną rękę.
Pani Stephenie Meyer zadaje nam w swojej książce bardzo ważne pytanie - czy miłość to sprawa ciała czy umysłu? Czy bylibyśmy w stanie nadal kochać kogoś kto wygląda jak nasza miłość, ale jest kimś innym, a czy nadal kochalibyśmy gdyby nasza ukochana osoba wyglądała inaczej? Zawsze zastanawiało mnie co decyduje o tym, że się w kimś zakochujemy. To jakim jesteśmy człowiekiem, nasz wygląd, a może obie te rzeczy są tak samo ważne.
Nie nazwałabym 'Intruza' książką łatwą. Ma swój niepowtarzalny klimat, w który trzeba się wdrożyć by czytanie było przyjemnością. Mnie osobiście historia Wandy i Melanie wciągnęła od początku. 'Intruz' jest napisany z perspektywy Wagabundy, często jednak możemy przeczytać co myśli Melanie. Dzięki temu poznajemy dobrze obie bohaterki.
To co najbardziej spodobało mi się w powieści Stephenie Meyer to relacja obu dziewczyn. Początkowo niechętnie do siebie nastawione, z biegiem czasu i przeżyć stały się sobie bliskie. Spodobała mi się zmiana jaka zaszła w ich obu. Bardzo polubiłam postać Iana, zdecydowanie bardziej od Jareda, który często po prostu działał mi na nerwy.
Nie wyobrażam sobie innego zakończenia tej książki, gdyby skończyła się inaczej byłabym naprawdę zawiedziona.
Szczerze mówiąc nie potrafię znaleźć jakichkolwiek minusów w tej powieści. Niesamowita historia, wspaniali bohaterowie, niebezpieczne przygody, odrobina humoru to wszystko sprawia, że jestem całkowicie zaślepiona miłością do tej książki.
Polecam tę książkę naprawdę wszystkim. Nie jest to tylko powieść fantastyczna, ale również historia o miłości i przyjaźni. Myślę, że każdy znalazłby w niej coś dla siebie.
Jeśli ktoś nie przeczytał jeszcze 'Intruza' tylko dlatego, że jego autorka napisała również sagę 'Zmierzch' może pozbyć się wszelkich obaw, ponieważ ta książka jest zdecydowanie lepszą pozycją.